"Super Express": - Sąd Okręgowy w Warszawie skazał wydawcę tygodnika "Gazeta Polska" za to, że w wyprodukowanym przez niego filmie "Córka" o Marcie Kaczyńskiej znalazły się nazwiska autorów Polskiej Kroniki Filmowej Jana Strękowskiego i Pawła Banasiaka. Bo produkcja ta, choć zgodna z prawem, spowodowała ostracyzm środowiska. Czy faktycznie w środowisku filmowym istnieje klika niszcząca ludzi o odmiennych poglądach?
Jacek Bromski: - Nie, to wierutna bzdura!
- Ale Banasiak i Strękowski nie otrzymali dotacji Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Jak twierdzą, właśnie dlatego, że ich nazwiska zostały umieszczone w "niepoprawnym" filmie.
- Wie pan, wielu twórców nie dostaje dotacji. I tłumaczą to potem nastawieniem politycznym, doszukują się spisków. Nic takiego nie ma miejsca. Widocznie zgłoszony projekt nie spełnił kryteriów PISF.
Zobacz: Przemysław Harczuk: Dopisuję się do wycieczki
- A co jest kryterium dotowania przez Polski Instytut Sztuki Filmowej?
- Wyłącznie walory artystyczne dzieła. Kryteria są bardzo wyśrubowane. Niewielka część zgłoszonych projektów otrzymuje dofinansowanie. Nie wystarczy dobry scenariusz, walory artystyczne muszą być bardzo wysokie.
- No dobrze. Ale trudno oprzeć się wrażeniu, że niektóre filmy nie otrzymują dotacji z przyczyn politycznych. O kłopotach z tym mówili choćby autorzy filmu o Smoleńsku, którzy dotacji nie otrzymali.
- Czytałem scenariusz tego filmu. I był po prostu słaby. Dlatego nie otrzymał dofinansowania. Doszukiwanie się tu drugiego dna, spiskowej teorii dziejów, jest nieuprawnione.
- Czym więc tłumaczyć wyrok, w którym sąd de facto potwierdził istnienie w środowisku filmowym kliki niszczącej ludzi za udział w niepoprawnych politycznie przedsięwzięciach artystycznych?
- Kretyństwem sądu. Znam kilkadziesiąt po prostu głupich wyroków. W tym wypadku tak zapewne było. Choć sprawy dokładnie nie znam, o szczegółach wypowiadać się nie będę.