Ireneusz Krzemiński: Dysydentów z PiS powinno przyjąć PSL

2010-11-16 4:00

Profesor socjologii - Ireneusz Krzemiński debatuje, jaki będzie dalszy polityczny los posłów wyrzuconych z Prawa i Sprawiedliwości: Kluzik-Rostkowska, Poncyljusz i Jakubiak oraz, jak się wydaje, czołowi stratedzy partii, czyli Kamiński i Bielan, reprezentują zapewne wpływową część PiS-u, ale znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji.

"Super Express": - Prof. Paweł Śpiewak twierdzi, że nowy POPiS jest możliwy. Co pan na to?

Prof. Ireneusz Krzemiński: - Ha, to teza, zwana po angielsku wishful thinking, czyli "tego-by-się-pragnęło". Tymczasem Kluzik-Rostkowska, Poncyljusz i Jakubiak oraz, jak się wydaje, czołowi stratedzy partii, czyli Kamiński i Bielan, reprezentują zapewne wpływową część PiS-u, ale znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Z jednej strony, aby dokonać rozłamu w partii i stworzyć nową w oparciu o część PiS-u, musieliby zdobyć naprawdę znaczącą część członków. Musieliby też starać się przejąć choćby część dotacji na PiS, a nie wiem, czy to możliwe. Ale wcale nie jest pewne, że obecnie taki rozłam w ogóle mógłby nastąpić. A jeszcze wiadomo, że utworzenie w Polsce nowej partii jest niezwykle trudne, przede wszystkim z powodu finansowania. Nawet jeśli tym działaczom udałoby się zdobyć wystarczająco duże poparcie, a uważam, że jest to możliwe, mieliby problemy z uzyskaniem środków na działanie nowej formacji. Z kolei, jeśli chodzi o ludzi PO, nie sądzę, żeby naraz opozycjoniści Kaczyńskiego z PiS-u zdobyli członków jakiegoś PiS-u bis spośród ludzi z PO! To nierealistyczny pomysł, odgrzewający ideę - całkiem nieudaną - POPiS-u.

Przeczytaj koniecznie: Ireneusz Krzemiński: PiS to sekta zakochanych w swoim guru

- A co z sytuacją, w której obecni politycy PO i PiS sami mogą odchodzić z rządzonych twardą ręką partii, żeby stworzyć formację bardziej pluralistyczną?

- Członkom PO zupełnie nie opłaca się opuszczać swojej partii i przywództwa Tuska, jakiekolwiek mieliby do niego zastrzeżenia. Zresztą, nie ma chyba w tej chwili żadnych oznak partyjnego niezadowolenia z przywództwa premiera. PO jest w bardzo dobrej sytuacji, ma pewne zadania do spełnienia, co wielu traktuje jako wyzwanie. I mają wciąż ogromne szanse na przyszłość. Po co więc mieliby się wypisywać?

- Pana zdaniem nie jest możliwe, aby z PO odeszło choćby środowisko krakowskie związane z Bogusławem Sonikiem lub dawni członkowie PiS-u - Paweł Zalewski czy Antoni Mężydło?

- Wydaje mi się, że w PO, jeżeli są jakieś zasadnicze różnice poglądów, to jedynie w przypadku frakcji katolickiej, ale nie jestem pewny, czy bliżej jej do Kluzik-Rostkowskiej i Poncyljusza. Jak widać, wyraźny pluralizm poglądów jakoś nie przeszkadza we wspólnym działaniu.

Patrz też: Ireneusz Krzemiński: PiS działa w sposób racjonalny i przemyślany

- Przemawia przez nich koniunkturalizm?

- Nie koniunkturalizm, ale rozsądne myślenie polityczne. Dlaczego mają się wdawać w przedsięwzięcie, które jeśli w ogóle ma przynieść jakieś pozytywne skutki, to po pierwsze, musi stanąć na nogi, później rozwinąć się i umocnić. Tymczasem w PO mają zapewnioną pozycję i rozwój. Mogą jednak wspierać swoich kolegów, zwłaszcza jeśli powstałaby nowa partia, gdyż mieliby w nich ewentualnych sojuszników. Będzie im się to bardziej opłacało niż opuszczenie własnej partii.

- Czyli nowa partia, jeśli w ogóle miałaby powstać, wyłoniłaby się tylko z członków PiS-u?

- Oczywiście. Chociaż można sobie również wyobrazić przekształcenie istniejących partii, na przykład PSL-u, który mógłby przyjąć całą frakcję dysydentów z PiS-u.

- Czy PSL nie byłoby trudno otworzyć się na takie środowiska?

- PSL jest dostatecznie dużą partią, posiadającą dostatecznie duże zasoby instytucjonalne, aby móc składać się ze zróżnicowanych grup wewnętrznych. Uważam, że ta część rozsądnego PiS-u mogłaby ich wzmocnić i zmienić wizerunek PSL, by przestało być partią chłopską, a raczej nowoczesną prawicą. Bardzo by mu się to opłacało, gdyż chłopi coraz mniej czują się związani z formacją, która z założenia ma ich reprezentować. Więcej ich głosowało na PiS niż na PSL.

- A czy balansujący na granicy progu wyborczego PSL może być atrakcyjnym miejscem dla dysydentów z PiS-u?

- Można sobie wyobrazić, że przejście tak znaczących osób z PiS-u czy całej grupy lokalnych działaczy tej partii wzmocni PSL. Uczyni z niego partię prawdziwie ogólnopolską, bo etykietka ugrupowania chłopskiego przeszkadza samym chłopom w głosowaniu na PSL.

Prof. Ireneusz Krzemiński

Socjolog, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego