„Super Express”: – CBOS opublikował sondaż, z którego wynika, że Jarosław Kaczyński jest już w pierwszej piątce polityków darzonych największym zaufaniem społecznym. Wcześniej przez lata był liderem wśród tych darzonych zaufaniem najmniejszym. Czy prezes PiS przestał być politykiem niewybieralnym i może sięgnąć po prezydenturę?
Prof. Ireneusz Krzemiński: – Szczerze mówiąc wątpię, żeby ten dobry wynik mógł się utrzymać w dłuższym okresie. Wszystko, o czym pan mówi, przebiega jednak zgodnie z przewidywaniami. W związku z tragedią i żałobą socjologowie spodziewali się wzrostu popularności i PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Nie oznacza to jednak, że zmienią się bądź wzrosną w wyraźny sposób jego szanse na prezydenturę za dwa miesiące, nawet jeżeli teraz są większe niż przed katastrofą. Wbrew temu, co się dziś mówi, kampania wyborcza będzie raczej ostra, a nawet bardziej emocjonalna niż poprzednie. Także ze względu na krótki czas, zmuszający do wyraźnej prezentacji kandydatów.
– Druga część badania pokazuje, że brak zaufania do Jarosława Kaczyńskiego deklaruje dziś 28 proc. badanych. Aż o 23 pkt procentowe mniej niż przed tragedią. Jakiś czas temu podkreślał pan, że były Prezydent Lech Kaczyński mógł liczyć na góra 30 proc. poparcia w wyborach, niemal wyłącznie na elektorat narodowo-katolicki…
– I pozostaję przy swoim. Warto poczekać na kolejne sondaże, które powróca do wcześniejszych wyników, choć nie będą zapewne tak złe, jak dawniej. Tragedia smoleńska pracuje na rzecz popularności prezesa Kaczyńskiego. Ale w pewnym momencie musi zacząć występować, musi zacząć coś mówić. Nawet jeżeli będzie w znacznej mierze mówił ustami pani Kluzik-Rostkowskiej…
czytaj dalej>>>
– Wybór Joanny Kluzik-Rostkowskiej na szefową kampanii to pociągnięcie wracające do pomysłu „aniołków Kaczyńskiego”…
– Pomysłu bardzo dobrego strategicznie, ale jednak nieudanego. Obecny pomysł - to na pewno jakiś eksperyment. Pomimo przeżycia tragedii i rozpaczy sztabowcy PiS działają w przemyślany i racjonalny sposób. Budzącego długi czas negatywne emocje prezesa przedstawia się jak najmniej, prezentując w jego zastępstwie osobę postrzeganą bardzo dobrze także w środowiskach niechętnych PiS, elitach społecznych. Zobaczymy jednak, czy ten eksperyment się powiedzie…
– Strategia zakłada wyciszenie aktywności prezesa Kaczyńskiego na miesiąc. Z drugiej strony wyborcy będą jednak oczekiwać aktywności, udziału w debatach?
– I to jest pewien problem tej pomysłowej strategii. Trzeba sobie bowiem zadać pytanie, na ile w wyborach, takich jak prezydenckie można mówić ustami innej osoby? Wzbudza to wątpliwości, bo decyduje tu sympatia do osoby kandydata. To wybory inne niż parlamentarne. W końcu pan prezes nie może nie wystąpić osobiście. Inaczej może się okazać, że świetna kampania do niczego nie doprowadzi. Zresztą, większym problemem dla PiS i Jarosława Kaczyńskiego mogłaby być wygrana w tych wyborach! Musiałby przestać kierować stworzoną przez siebie partią, co raczej nei wróżyłoby jej nic dobrego.
– Apelował pan o nietworzenie legendy Lecha Kaczyńskiego. Mam wrażenie, że ta legenda już żyje. Może to naturalna reakcja na wcześniejszą czarną legendę?
– Nie przesadzałbym z tą legendą. Wystarczy przypomnieć, co się stało, gdy zapadła decyzja o pochówku Prezydenta na Wawelu. Nie śledziłem uważnie zwłaszcza internetowej dyskusji, ale była to istna burza. I te nastroje nagle nie znikną. Wydaje mi się, że bicie się w piersi przez niektórych dziennikarzy jest mocno przesadzone. Bo też krytyczne głosy wobec Lecha Kaczyńskiego i nie wzięły się z niczego.
czytaj dalej>>>
– Po rezygnacji premiera z wyborów powiedział pan, że kandydat PO, by wygrać z Lechem Kaczyńskim, musi być naprawdę silny. Rywale Komorowskiego mogą mówić: startujemy jako liderzy swoich partii, a on jako osoba wysłana przez Tuska.
– Pełnienie przez Komorowskiego potrójnej roli utrudnia mu życie, ale jest też jego atutem. Już w tej chwili jest głową państwa. Za chwilę będzie musiał podejmować istotne decyzje dotyczące ustaw, obsadzenia stanowisk. Wchodząc w tę rolę przed wyborami, znacząco i dobitnie, będzie na tym zyskiwał. Celebrowanie żałoby nie przeszkadza też obozowi PiS w ostrych atakach na niego. Oskarżanie marszałka o to, że nie przeżywał dostatecznie mocno żałoby, jest kompletnie bezpodstawne. Mit kampanii spokojnej jest już obalany przez tych, po których można się było spodziewać większego stonowania.
–Pomijając polityków z pierwszych szeregów, nerwy puszczały obu stronom już w czasie żałoby. Czy strategia wycofania i spokoju przyjęta przez sztab Kaczyńskiego nie wywoła jednak większej nerwowości po stronie Platformy? PO jest przyzwyczajona do dużej aktywności, a nie dostojnego milczenia przywódcy PiS. Politykom Platformy mogą zacząć puszczać nerwy.
– No to będą musieli się pilnować i jakoś sobie z tym radzić. Jako partia rządząca mają za dużo do wygrania i zarazem za dużo do stracenia. Do tej pory zachowanie PO, a zwłaszcza premiera Tuska i marszałka Komorowskiego w dniach żałoby było nienaganne. Rząd nie ingerował w pochówkowe decyzje, administracja, która działa zazwyczaj średnio, działała bardzo dobrze. Żaden z polityków nie wdał się w tę straszliwą pyskówkę, która rozpętała się wokół pochówku Prezydenta Kaczyńskiego na Wawelu. I ta postawa będzie procentować.
Prof. Ireneusz Krzemiński
Socjolog, publicysta, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego