Poseł Konrad Berkowicz został w poniedziałek (27 października) zatrzymany najpierw przez ochronę w sklepie Ikea, a potem policja ukarała go mandatem. Wszystko przez to, że nie zapłacił za wszystko, co chciał wynieść ze sklepu. Mandat wyniósł 500 zł, a poseł go przyjął, a doniesienia o sprawie lotem błyskawicy obiegły media. - Robiłem w dużym pośpiechu spore zakupy w IKEA, słuchając czegoś na słuchawkach. Kasowałem wszystko, ale okazało się, że nie wszystko się nabiło. Zwykła nieuwaga – tłumaczył potem polityk w "Super Expressie".
O sytuacji zrobiło się głośno, a głos zabrała też Ikea. W komunikacie, który został przekazany do TVN24.pl wskazano, że wszystko przebiegło zgodnie standardowo:
Z klientem rozmawiała zewnętrzna, współpracująca z nami firma ochroniarska, która po ustaleniu, co faktycznie zaszło, zaprosiła klienta do pokoju, gdzie czekali na przyjazd policji - przekazuje Igor Stypa z biura prasowego firmy Ikea, dodał też, że było spokojnie.
W komunikacie przekazano też, że z incydentu jest nagranie, ale będzie ono dostępne jedynie odpowiednim służbom: - Nagrania z monitoringu, zgodnie z obowiązującymi przepisami, udostępniamy wyłącznie sądom, prokuraturze, policji i innym upoważnionym do tego służbom oraz osobie, której dane zostały zapisane na nagraniu.
Jak dodano w komunikacie Ikei, gdy klient sam skanuje, w kasie samoobsługowej, towary do zakupienia, to dostaje pytanie, czy aby wszystko zostało skasowane i policzone: - Klient samodzielnie skanuje produkty, na ekranie pojawia się informacja, czy zostały dodane do listy zakupów, a na koniec pojawia się pytanie o to, czy wszystko zostało skasowane. Można wtedy sprawdzić całą listę przed przejściem do etapu płatności.
My także sprawdziliśmy, jak przebiegają zakupy w kasie samoobsługowej. Nam wszystko poszło głado, a każdy towar został poprawnie podliczony. Więcje o tym tutaj: Byliśmy w Ikei i zeskanowaliśmy produkty, które wynosił Berkowicz. Nam działało bez problemu!