Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, a prezydent Andrzej Duda (46 l.), który jechał w aucie, po kolizji przesiadł się do innego samochodu i udał się do Bochni, by odebrać tytuł honorowego obywatela tego miasta. Służba Ochrony Państwa (wcześniej Biuro Ochrony Rządu), która wydała w tej sprawie komunikat, nie podała jednak, dlaczego kierowca wykonał taki manewr.
- Samochód główny najechał na tzw. separator oddzielający pas jezdni, w wyniku czego komputer pokładowy zaczął wskazywać obniżenie poziomu powietrza w przednim prawym kole. Ze względów bezpieczeństwa niezwłocznie podjęto decyzję o wykorzystaniu dodatkowego samochodu poruszającego się w kolumnie, którym kontynuowano podróż. Samochód, w którym została uszkodzona opona, samodzielnie dojechał do miejsca kontroli technicznej - poinformowała SOP.
Sprawdź: Wypadek limuzyny Andrzeja Dudy w Krakowie. To znowu opona w BMW - ZDJĘCIA