„Super Express”: - Z kim pan jadł ostatnio kolację?
Adam Bielan: - Jadłem sam. Ale wiem o co pan za chwilę zapyta.
- Dobrze pan przeczuwa... Jak to jest gościć u siebie w mieszkaniu na kolacji wydawałoby się politycznych wrogów, czyli Jarosława Kaczyńskiego i Szymona Hołownię? Mało tego! Był także wicemarszałek Senatu z PSL Michał Kamiński z którym pan ponoć od wielu lat nie utrzymywał relacji po tym, kiedy wasze polityczne drogi się mocno rozeszły.
- Nie wiem, czy wrogów, chociaż z ust niektórych tych polityków padały dość ostre sformułowania. Muszę powiedzieć, że to daje mi ogromną frajdę i satysfakcję, kiedy można coś razem stworzyć, coś zbudować. W Polsce mamy dziś za dużo konfliktów, jesteśmy zbyt podzieleni i szczególnie biorąc pod uwagę wielkie geopolityczne wyzwania, które przed Polską stoją, jak np. wojna na Ukrainie, czy pogarszająca się sytuacja naszego bezpieczeństwa, to powinniśmy szukać tego, co łączy. I podczas tej kolacji rozmawialiśmy o tym, co nas łączy albo o tym co nas może połączyć. I sądzę, że po tej kolacji pan prezes Jarosław Kaczyński i pan marszałek Szymon Hołownia nie są już politycznymi, zaciekłymi wrogami (śmiech).
Wiemy, co Radosław Sikorski powiedział Dudzie podczas zaprzysiężenia. "Poprosiłem o poradę"
- A pańskie relacje z Michałem Kamińskim? Jakie są dziś?
- Dobre. Ja tylko zorganizowałem kolację... Ale muszę przyznać, że podczas wcześniejszego, dokładnie pierwszego spotkania u mnie w mieszkaniu, doszło do zaskakującego zdarzenia. Mianowicie, kiedy zobaczyłem u mnie w drzwiach Michała ubranego w dość … młodzieżowym stroju. Tak przyjechał na kolację z Jarosławem Kaczyńskim! Dlatego szybko z żoną pobiegliśmy do garderoby, żeby dać Michałowi poważniejszy ubiór, bo przecież w luźnym, młodzieżowym stroju na kolację z Jarosławem Kaczyńskim się nie przychodzi...
- Odbył pan z Michałem Kamińskim szczerą rozmowę o tym, co było i o tym, co zostawiacie za sobą, czyli te kłótnie, waśnie, spory? Krótko mówiąc, czy wyjaśniliście sobie przeszłość?
- Ja przez te lata nie śledziłem aż tak wypowiedzi Michała, nawet nie czytałem jego książki „Koniec PiS-u”. Celowo tego nie zrobiłem, nie ukrywam, że to było dla mnie dość bolesne. Natomiast pamiętajmy, że w polityce takie proste relacje towarzyskie nie funkcjonują. W polityce nie jest tak, że jak ktoś nas obraził, to my już mu nie podamy ręki, czy się nie odezwiemy. Gdyby tak było, to większość polityków nie mogłaby ze sobą rozmawiać. Naszym psim obowiązkiem jest rozmawianie, dyskutowanie, umawianie się na rzeczy, które są dla Polski najważniejsze. Za to nam płacą podatnicy, za budowanie większości do rozwiązań, a nie tylko za kłótnie w mediach.
- Jak w ogóle doszło do tej słynnej kolacji u pana w mieszkaniu?
- Wcześniej spotkałem się z Michałem Kamińskim. To było kilka miesięcy temu. A grubo ponad 10 lat nie miałem z Michałem praktycznie żadnego kontaktu! Ostatni raz widzieliśmy się na przyjęciu komunijnym jego młodszej córki, która jest moją córką chrzestną. To był chyba 2014 r. I od tamtego czasu żadnych umówionych spotkań nie było. Raz widzieliśmy się przypadkowo na meczu Polska – Holandia w 2016 r. w Gdańsku, kiedy nasza reprezentacja przygotowywała się do świetnego zresztą później turnieju na Euro 2016. I raz widzieliśmy się w polskim parlamencie na korytarzu. I tyle. Nie występowaliśmy w mediach razem, nie było żadnej okazji. Natomiast mamy wspólnych znajomych, którzy od dłuższego czasu sygnalizowali mi, że Michał uważa, że Karol Nawrocki wygra wybory i że nie podoba mu się ta atmosfera podziałów, konfliktów, które stworzył Donald Tusk. Stąd nasi wspólni znajomi nas umówili, a później to już szybko poszło.
- Czy mamy zatem powrót legendarnego duetu Bielan-Kamiński?
- Nic z tych rzeczy. Nasze drogi polityczne rozeszły się 15 lat temu. I nie ma dziś żadnego duetu Bielan-Kamiński. Pracowaliśmy razem blisko, kiedy byliśmy członkami Prawa i Sprawiedliwości, robiliśmy wygrane kampanie. Cieszę się, i to nasze niedawne spotkanie o tym świadczy, że Michał Kamiński przestał być w obozie anty-PiS, dobrze, że się z tego obozu wypisał, ale to nie znaczy, że zapisał się do PiS-u. Ale łączą nas na pewno ważne sprawy o Polskę...
- Czy zatem pana oraz Szymona Hołownię, Jarosława Kaczyńskiego i Michała Kamińskiego łączy to, że chcecie obalić rząd Tuska i stworzyć w jakiejś krótkiej perspektywie nową sejmową większość złożoną z PiS, PSL i Polski 2050?
- Cieszę się, że do tej kolacji doszło. Donald Tusk planował zamach stanu i podżegał do tego marszałka Szymona Hołownię. Mamy dziś w Polsce bardzo klarowny wybór: demokraci kontra ludzie, którzy chcą odebrać Polakom możliwość wyboru prezydenta. Karol Nawrocki zdobył największą liczbę głosów od 1990 r. w wyborach prezydenckich i Tusk tylko po to, żeby utrzymać się na stanowisku premiera, starał się odebrać ten wybór Polakom, którzy zagłosowali na Karola Nawrockiego. Te podziały są dziś bardzo wyraźne. Mam nadzieję, że nadejdzie taki moment, w którym i Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia dołączą do obozu demokratów, dołączą do takiej większości demokratycznej, która przywróci Polskę na normalne tory.
- Zapytam więc trochę inaczej. Czy ta słynna kolacja u pana w mieszkaniu to był wstęp do czegoś większego? Do sojuszu Kaczyńskiego, Hołowni i Kosiniaka-Kamysza za rok, dwa, a może trzy, kiedy już będzie po wyborach w 2027 r.?
- Jestem w niezręcznej sytuacji, bo zawsze kiedy organizuję jakieś spotkania, kolacje, a było ich dziesiątki, to staram się zapewnić moim gościom dyskrecję, zarówno co do faktu spotkania jak i przebiegu toczonych rozmów. Nie chciałbym ujawniać publicznie o czym rozmawialiśmy, jeśli chodzi o zakulisową politykę. Uważam, że Donald Tusk jest najgorszym premierem po 1989 r., a mieliśmy trochę po drodze złych premierów. Tusk nie ma żadnych relacji z amerykańskim prezydentem, z naszym najważniejszym sojusznikiem! I to nie jest przypadek. Oskarżył amerykańskiego prezydenta o najgorszą możliwą rzecz, czyli zdradę stanu. I nigdy się z tych słów nie wycofał, nie przeprosił. I to jest sytuacja bardzo niebezpieczna. I Tusk musi jak najszybciej odejść. Decyzja o jego odsunięciu od władzy należy jednak do parlamentarzystów.
Sejm za uchyleniem immunitetu Zbigniewowi Ziobrze. Jego los teraz w rękach sądu
- To z kim PiS chciałby rządzić? Z Hołownią i Kosiniakiem-Kamyszem, czy Bosakiem i Mentzenem?
- Zawsze celem opozycji w demokracji parlamentarnej jest przejęcie władzy i realizowanie swojego programu. W Polsce mamy szczególną sytuację, bo mamy wiele kryzysów. Zrobimy wszystko, żeby Tuska odsunąć od władzy i wygrać kolejne wybory oraz rządzić samodzielnie.
- Ale samodzielnej większości raczej nie będziecie mieć. W ostatnich latach problemem PiS był właśnie brak zdolności koalicyjnej.
- Przez osiem lat rządziliśmy samodzielnie. O tym jaka będzie koalicja, zdecydują Polacy. Chciałbym, żebyśmy mieli większą zdolność koalicyjną, bo wtedy łatwiej się rozmawia, łatwiej negocjuje jak najlepszy rząd dla Polski. Mówienie dziś o potencjalnych koalicjantach PiS rodzi ten problem, że oni się później zarzekają, że nigdy z nami nie pójdą. Natomiast ujawnienie spotkania między marszałkiem Hołownią, a prezesem Kaczyńskim dowodzi, że ta zdolność koalicyjna, a przynajmniej zdolność PiS do rozmowy choćby z Polską 2050, czy PSL, o najważniejszych kwestiach dla Polski rośnie i bardzo się z tego cieszę.
- Jedno jest pewne. Ta nocna narada mocno namieszała w koalicji rządzącej. Donald Tusk musiał się mocno zirytować.
- Ta kolacja jest tylko pretekstem dla Tuska. Tak naprawdę namieszała nie ta kolacja, ale namieszał wynik wyborów prezydenckich i to, że Karol Nawrocki pokonał Rafała Trzaskowskiego. To zmieniło zupełnie układ sił. Wybory prezydenckie zmieniły w Polsce wszystko. Można rządzić obok prezydenta, który jest z innego obozu, ale nie można rządzić w Polsce przeciwko prezydentowi. W Polsce głowa państwa ma silne kompetencje, może np. zawetować każdą ustawę poza budżetem. I Tusk zrobił wszystko, żeby skonfliktować się nie tylko z Donaldem Trumpem, ale też zrobił wszystko, żeby skonfliktować się z Karolem Nawrockim. Nie wyobrażam sobie współpracy tych panów. Powtarzam: Im szybciej Tusk odejdzie z polskiej polityki tym lepiej. To też pewnie byłoby dobre dla Platformy, która przegrywa wybory pod wodzą Tuska.
- Czy wyobraża pan sobie organizację kolacji w swoim mieszkaniu na której pojawiają się Jarosław Kaczyński i Donald Tusk? Czy jest coś takiego możliwe w obecnej politycznej rzeczywistości? Czy da radę ich pogodzić?
- Nie zorganizowałbym takiej kolacji. Nie wyobrażam sobie tego. Kiedyś współorganizowałem spotkanie Donalda Tuska ze śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim. To był 2007 r. Odbywało się przed 2005 r. wiele spotkań Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem, których nie organizowałem. Natomiast szczególnie w obliczu tych informacji o tym, że Tusk planował w Polsce zamach stanu, takie spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem i ich wspólna kolacja wydają mi się zupełnie niemożliwe.
Rozmawiał KAMIL SZEWCZYK
