Za niecałe dwa miesiące minie 8. rocznica katastrofy smoleńskiej. Już 10 kwietnia ma zostać odsłonięty pomnik upamiętniający ofiary tragicznego wypadku. Tymczasem pojawiają się kolejne ustalenie podkomisji do spraw zbadania katastrofy pod Smoleńskiem. W rozmowie z TVP Info ekspert prof. Binienda przyznał, że w lewym skrzydle prezydenckiego Tupolewa zamontowany został ładunek wybuchowy: - Naszym zdaniem w lewym skrzydle Tu-154 umieszczony był ładunek wybuchowy, który spowodował detonację - powiedział. Dokładnie wskazał też miejsce umieszczenia ładunku. To część skrzydła, w której mieszczą się elementy elektryczne, odpowiadające m.in. za sterowanie klapami.
Prof. Binienda dodał też pirotechnik podkreślił, iż gdyby miał podłożyć ładunek wybuchowy, to umiejscowiłby go właśnie we wskazanym miejscu: - Nasz pirotechnik potwierdził, że gdyby dysponował taśmą z materiałem wybuchowym, to podłożyłby ją w tym miejscu. Przeprowadziliśmy także eksperyment, który dowiódł, że taki ładunek nie doprowadziłby do eksplozji paliwa - czytamy na tvp.info.pl.
Sprawdź: Awantura o pomnik smoleński. Korwin-Mikke zaskakuje pomysłem na jego lokalizację