Jan Bury (51 l.) to polityczna szycha! Szef klubu parlamentarnego PSL, podkarpacki baron partii ludowców, którego nie ruszy żadna afera! Więc, jak widać, partyjni koledzy powołują się na jego wpływy. - Znam Jana Burego! Ja wam pokażę - miał krzyczeć do policjantów w środku nocy Dziadzio.
O co poszło? Około godz. 3 funkcjonariusze zostali wezwani do agresywnego mężczyzny. - Świadkiem tej interwencji był poseł, który najwyraźniej nie zapanował nad sobą. Podczas interwencji wyzywał policjantów, groził, że ich zwolni. Był agresywny, popchnął jednego z funkcjonariuszy - relacjonowała nam rzecznik prasowa KWP Marta Tabasz-Rygiel.
Funkcjonariusze obezwładnili agresywnego osobnika (wtedy jeszcze nie wiedzieli, że to poseł) i zakuli w kajdanki. Odwieźli do izby wytrzeźwień. - Odmówił badania alkomatem, ale był wyraźnie pod wpływem alkoholu - potwierdziła Marta Tabasz-Rygiel. - W izbie okazało się, że mężczyzna ma legitymację poselską. Z uwagi na immunitet odstąpiono od izolowania go na izbie i odwieziono do żony do domu - wyjaśniała rzecznik.
Tej samej nocy Dziadzio dał się we znaki także ochroniarzom nocnego klubu. - Awanturował się przy szatni. Wyprowadzono go z lokalu - dowiedzieliśmy się w klubie. Co na to poseł Dziadzio? - Byłem na prywatnym spotkaniu, nie prowadziłem samochodu, a swoim zachowaniem w żaden sposób nie złamałem prawa. (...) Jednocześnie zaznaczam, że nie wnoszę żadnych zarzutów do działań policji, która wykonywała swoje obowiązki. Jeśli ktokolwiek poczuł się zgorszony, serdecznie przepraszam" - przekonuje w oświadczeniu.
To nie pierwszy tak żenujący występ posła Dziadzio. We wrześniu ubiegłego roku zrobił dziką awanturę w szpitalu, kiedy pielęgniarka nie chciała go wpuścić na oddział, gdzie leżała żona posła. Wówczas również wezwano policję.
Zobacz: Bury nie straci do wyborów immunitetu! Wybronił go m.in. Niesiołowski!
Polecamy: Jan Bury: CBA szuka na mnie paragrafu
Najlepsze wideo: tv.se.pl