Jan Bury: CBA szuka na mnie paragrafu

2015-09-24 14:57

Dziś sprawą Jana Burego zamieszanego w aferę NIK, zajęła się komisja regulaminowa. Chodzi o uchylenie posłowi oraz prezesowi Najwyższej Izby Kontroli immunitetów. Zdaniem polityka podsłuchiwanie szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego miało zupełnie inny cel. Bury stwierdził, że nie naruszył prawa.

Komisja regulaminowa i spraw poselskich zajęła się dziś sprawą polityka Polskiego Stronnictwa Ludowego - Jana Burego i prezesa Najwyższej Izby Kontroli - Krzysztofa Kwiatkowskiego. Bury wygłosił specjalne oświadczenie. Przyznał, że nie naruszy porządku prawnego: - Od ponad trzech lat jestem obiektem inwigilacji i celowo ujawnianych informacji z tajnych śledztw. Ma to we mnie uderzyć, osoby z mego środowiska i partii. Postępowania trwają długo, nagle przed wyborami następuje eskalacja. Nadgorliwość służb i prokuratury to próba wyeliminowania mnie ze sceny politycznej. - mówił. Odniósł się do sprawy, w której postawiono mu zarzuty, Bury miał wpływać na przebieg konkursów na szefów delegatur NIK w Łodzi i Rzeszowie. Poseł PSL powiedział: - To nie ja wpływałem na komisję konkursową.

Jan Bury odniósł się też do słów szefa CBA Pawła Wojtunika, który w nagranych rozmowach nazwał go "skur***lem". - Szef CBA nazwał mnie skur***lem, może nim jestem, ale on nie miał prawa tak mówić - wyjaśnił.

Zobacz: Takie "łapówki" tylko w PSL- kosz wędlin z dziczyzny