„Super Express”: - Jest w Europie poczucie, że w wielu krajach media publiczne albo już są narzędziem propagandy rządzących, albo są zagrożone tym, by takim narzędziem się stać. Jako szef Europejskiej Unii Nadawców (EBU) ma pan podobne odczucia?
Noel Curran: - Uważam, że sytuacja rzeczywiście staje się coraz bardziej niebezpieczna. Media publiczne w Europie są pod coraz większą presją. EBU ma 118 członków w 58 krajach i kiedy patrzę na wielu z nich, widzę niezależnych nadawców. Można ich za to czy inne krytykować, ale mają niezależne działy informacji i trzeba to podkreślać. Niemniej, widzimy też zwiększającą się w całej Europie nacisk polityków, którzy próbują wywrzeć na media publiczne swój wpływ i objąć je swoją kontrolą. To niezwykle niepokojące i musimy to zmienić.
- Kiedy w Polsce sytuacja w mediach publicznych była, delikatnie mówiąc, niekorzystna, pojawiały się pomysły, by je po prostu sprywatyzować. Dzięki temu politycy nie mieliby, jak robić z nich narzędzi propagandowych. To rzeczywiście właściwe rozwiązanie i jedyny ratunek dla niezależności mediów?
- Wystarczy spojrzeć na sytuację w Europie, by dostrzec, jak wiele prywatnych mediów spotyka się z ogromnymi naciskami politycznymi. Wiele jest takich, na które politycy już mają ogromny wpływ. Co oczywiście nie oznacza, że prywatne media nie robią świetnej dziennikarskiej roboty i nie wywiązują się ze swojej misji. Niemniej, sama prywatyzacja mediów nie jest rozwiązaniem i nie gwarantuje ucieczki przed polityczną kontrolą. Prywatyzacja TVP oznaczałaby, że jej wartość jako dobra publicznego, zostałaby zniszczona. Wszystkie dane wskazują na to, że silne, niezależne media publiczne sprzyjają rozwojowi demokracji. Uważam, że to byłaby katastrofa i dla Polski, i dla każdego innego państwa, jeśli pomysły prywatyzacji mediów publicznych stałyby się faktem.
Rosyjskie i białoruskie wpływy w Polsce? Ten sondaż powinien zobaczyć Donald Tusk!
- Patrząc na europejskich polityków widzi pan, że oni to rozumieją? Czy jednak coraz częściej wygrywa logika objęcia kontrolą przekazu mediów publicznych i uczynienie z nich partyjnej ekspozytury?
- Niestety, to zagrożenie w niektórych krajach dotyczy nie tylko mediów publicznych, ale jak wspomniałem, także mediów prywatnych. Nasze społeczeństwa powinny się temu przeciwstawiać, bo tylko wyraźna presja społeczna jest w stanie te niepokojące trendy odwrócić. Cieszę się, że w Polsce jest rząd, który z niezależności mediów publicznych uczynił jeden ze swoich priorytetów i liczę, że spełnią te oczekiwania, które ma wobec nich polskie społeczeństwo.
- No właśnie, nie milkną wątpliwości co do tego, w jaki sposób w grudniu zmieniły się władze w TVP. Jak ocenia pan te zmiany?
- Odwiedziłem TVP w środę i spędziłem sporo czasu na rozmowach z jej prezesem Tomaszem Sygutem. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak bardzo oddany jest sprawie wprowadzenia zmian w telewizji publicznej. Obserwowaliśmy już to, jak pozytywne zmiany są wprowadzane w obszarze informacji. Było to zresztą szeroko dyskutowane wśród członków Europejskiej Unii Nadawców i również pozytywnie oceniane w Europie. Zaoferowałem też prezesowi naszą pomoc jeśli chodzi o to, dokąd TVP powinna i chce zmierzać.
- Jeśli zmiany są tak pozytywnie oceniane, to jaką ocenę EBU miała za poprzedniej władzy?
- Myślę, że jeśli chodzi o tę ocenę, to jak sądzę, nasi członkowie mają na myśli to, że obszar informacji TVP odzwierciedla możliwie szerokie spektrum opinii. Z naszego punktu widzenia to jedna z najważniejszych wartości, jaka powinna przyświecać mediom publicznym w ich misji informacyjnej i dlatego zmiany, które w ostatnich miesiącach zaszły w TVP są tak pozytywnie oceniane.
Takiej krytyki ze strony prezesa PiS Trzaskowski długo nie zapomni. „Mamy lewaka w Warszawie!”
- Nadal wielu ma wątpliwości co do tego, jak bardzo TVP po zmianach może być niezależnym od wpływów politycznych medium. Jak pan po wizycie w Polsce na to patrzy?
- Z punktu widzenia EBU niezwykle istotne jest to, że wkrótce pojawi się ważna unijna legislacja znana jako Europejski akt o wolności mediów. Będzie on narzędziem, dbającym o to, by media publiczne pozostały niezależne. Na pewno będziemy monitorować sytuację w Polsce i to, jak ten unijny dokument będzie wcielany w życie, zwłaszcza jeśli chodzi o media publiczne. Zależy nam na tym, by TVP była niezależna. Jest czymś absolutnie kluczowym, by Polska – duży i ważny europejski kraj z kwitnącą demokracją i gospodarką, posiadał niezależne media publiczne. Wskaźnik wolności mediów w ostatnich latach dramatycznie spadł w Polsce, a polskie społeczeństwo zasługuje na to, by mieć dostęp do bezstronnych źródeł informacji. Jestem przekonany, że te wskaźniki będą się w Polsce zwiększać i wasz kraj powróci na należne mu miejsce wśród państw cieszących się największą wolnością słowa. Widzimy, że zmiany, które w tym pomogą, są wprowadzane w życie.
- A propos Europejskiego aktu o wolności mediów, byłem niedawno w Brukseli, gdzie urzędnicy Komisji Europejskiej sami przyznawali, że nie jest to idealne rozwiązanie, ma wiele mankamentów, ale Komisja miała do wyboru zrobić cokolwiek lub opuścić ręce i nie robić nic. Pan ma podobne zdanie czy ma lepsze zdanie na temat tego dokumentu?
- Cóż, nie ma idealnych rozwiązań. Europejski akt o wolności mediów jest bardzo silnym aktem prawnym. Jeśli Bruksela wprowadzi go w życia, a słyszmy od unijnych urzędników, że tak się wkrótce stanie, największa odpowiedzialność za stosowanie jego bardzo mocnych postanowień spadnie na państwa członkowskie. Naszą rolą jako EBU będzie zaś to, żeby głośno alarmować wtedy, gdy zapisy aktu będą łamane. A tak zamierzamy robić nie tylko w Polsce, ale ogólnie w Europie. Będziemy się zwracać do Komisji Europejskiej o działanie, jeśli władze poszczególnych państw będą ignorować tę legislację.
Rozmawiał Tomasz Walczak