- Radny Koalicji Obywatelskiej z Legnicy, Arkadiusz B., oskarżony o znęcanie się fizyczne i psychiczne nad żoną w latach 2017-2024.
- Sąd Rejonowy w Legnicy wydał wyrok nakazowy, skazując radnego na dwa lata ograniczenia wolności za zarzucane czyny.
- Wyrok nie jest prawomocny, ponieważ obie strony złożyły sprzeciw, a proces rozpocznie się 9 grudnia.
- Radny zaprzecza zarzutom, powołuje się na domniemanie niewinności i sugeruje, że sprawa ma związek z postępowaniem rozwodowym i alienacją rodzicielską
Szokujący wyrok sądu ws. radnego Arkadiusza B.
Arkadiusz B., prominentny samorządowiec i przewodniczący klubu radnych Koalicji Obywatelskiej w Legnicy, usłyszał wyrok skazujący. Jak wynika z informacji, do których dotarła redakcja "Faktu", Sąd Rejonowy w Legnicy 31 lipca 2025 r. wydał wyrok nakazowy. Uznano w nim winę polityka i skazano go na karę dwóch lat ograniczenia wolności, z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie.
Sąd w uzasadnieniu wyroku nakazowego podkreślił, że działał "przyjmując na podstawie zebranych dowodów, że okoliczności czynu i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości". Jednakże wyrok ten nie jest prawomocny. Sprzeciw wniosły obie strony postępowania, co oznacza, że sprawa będzie rozpatrywana od nowa, tym razem w standardowym trybie procesowym. Pierwsza rozprawa została wyznaczona na 9 grudnia.
Jakie zarzuty prokuratura stawia samorządowcowi?
Akt oskarżenia, którego treść przytacza "Fakt", rzuca światło na dramatyczne wydarzenia, które miały rozgrywać się w domu samorządowca. Prokuratura postawiła mu zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad żoną, do którego miało dochodzić przez blisko siedem lat, od czerwca 2017 r. do lutego 2024 r. Lista zarzutów jest długa i szokująca.
Według śledczych radny miał "wielokrotnie wszczynać w miejscu zamieszkania, zwłaszcza w późnych godzinach nocnych, awantury, podczas których wyzywał ją słowami wulgarnymi i powszechnie uznanymi za obelżywe, poniżał, groził pozbawieniem życia i zdrowia". W opisie czynów czytamy również o przemocy fizycznej i ekonomicznej. Radny miał m.in. "stosować wobec niej przemoc fizyczną polegającą na zadawaniu uderzeń w brzuch i głowę, kopaniu, szarpaniu za włosy, wyrwaniu kolczyka z ucha, wykręcaniu rąk, zrzucenie ze schodów", a także szantażować zwolnieniem z pracy czy nieprzekazaniem pieniędzy na utrzymanie dzieci.
Arkadiusz B. zaprzecza zarzutom i apeluje o dobro dzieci
W oświadczeniu Arkadiusz B. kategorycznie zaprzecza stawianym mu zarzutom i podkreśla, że sprawa ma szerszy kontekst, związany m.in. z postępowaniem rozwodowym. Samorządowiec, Arkadiusz B., radny Legnicy, w przesłanym redakcji oświadczeniu podkreśla, że w Polsce obowiązuje zasada domniemania niewinności, a on sam nie ma statusu osoby skazanej.
"Nigdy nie stosowałem względem żony przemocy, a kwestię samego postępowania należy rozpatrywać w zdecydowanie szerszym kontekście wielu innych spraw, w tym w szczególności postępowania rozwodowego i alienacji rodzicielskiej" — czytamy w stanowisku polityka. Radny zaapelował również o uszanowanie dóbr osobistych jego małoletnich dzieci, które, jak twierdzi, są najbardziej poszkodowane w całej sytuacji. "Z uwagi na dobro dzieci, które są dla mnie najważniejsze, komentarz ograniczam do powyższej wypowiedzi, licząc na zrozumienie przez Państwa tej trudnej sytuacji" — dodaje, informując jednocześnie o fali hejtu, która dotyka jego i jego rodziców.
Proces ruszy w grudniu. Co dalej ze sprawą?
Złożenie sprzeciwu przez obie strony oznacza, że lipcowy wyrok radny KO usłyszał jedynie w trybie nakazowym, a dokument ten traci moc prawną. Sprawa wraca do punktu wyjścia i będzie rozpatrywana przez sąd w pełnym wymiarze, z udziałem stron, świadków i koniecznością przeprowadzenia całego postępowania dowodowego.
Pierwszy termin rozprawy wyznaczono na 9 grudnia. Dopiero po zakończeniu procesu w trybie zwyczajnym i ewentualnych apelacjach zapadnie prawomocne orzeczenie, które ostatecznie rozstrzygnie o winie lub niewinności legnickiego samorządowca. Do tego czasu, zgodnie z polskim prawem, Arkadiusza B. chroni domniemanie niewinności. Jego przyszłość w lokalnej polityce zależeć będzie od finału sądowej batalii.