Jedno jest pewne - prezydent musiał Tuska czymś mocno rozbawiać, bo przecież były premier nie śmiałby się bez powodu. Wiemy też - co potwierdził Andrzej Duda - że rozmowa nie dotyczyła polityki. Pewnie, gdyby było inaczej, to mina szefa Rady Europejskiej byłaby zupełnie inna, bo przecież akurat ci dwaj politycy od lat są po przeciwnej stronie barykady.
Prezydent wreszcie odniósł się do rozmowy, wokół której narosło już wiele mitów. - To było spotkanie techniczne, wynikające z kolejności wystąpień (na szczycie ONZ w USA - red.). Ja zostałem poproszony do wystąpienia, Donald Tusk miał mieć wystąpienie kilku mówców po mnie, ale tamci mówcy nie wystąpili. Posadzono przewodniczącego obok mnie, usiedliśmy i rozmawialiśmy jak Polak z Polakiem, normalnie, grzecznościowo, jak dwóch znających się ludzi. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego - uchylił rąbka tajemnicy Duda.