"Jesteśmy zarazem zaniepokojeni i tym, że jeśli projekt tej ustawy wszedłby w życie, mógłby podważyć wolność wypowiedzi i badań naukowych" - napisali w oświadczeniu Amerykanie i wezwali Polskę do ponownego rozpatrzenia uchwalanych przepisów. Wczoraj polskie MSZ zapewniało, że "uchwalone zmiany nie ograniczają wolności słowa". W izraelskim Knesecie złożono natomiast projekt ustawy, która miałaby zakazywać negowania samego Holokaustu. Karane byłyby również osoby zaprzeczające, że naziści mieli pomocników. - To jest tragiczna, absolutnie tragiczna sytuacja międzynarodowa. Nie tylko w Polsce, w Izraelu, to jest w amerykańskim Kongresie - przekonywała podczas debaty w Senacie senator PiS Anna Maria Anders (68 l.). - Uważam, że to było niepotrzebne. Pytanie: dlaczego? Dlaczego nikt tego nie przewidział, że będzie taka reakcja? - pytała. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk (61 l.) zauważył, że efekt jest zupełnie odwrotny do intencji autorów ustawy. - Kto rozpowszechnia kłamliwe sformułowanie o >polskich obozach<, szkodzi dobremu imieniu i interesom Polski. Autorzy ustawy wypromowali to podłe oszczerstwo na cały świat, skutecznie jak nikt dotąd" - napisał Tusk na Twitterze.
Senat przyjął ustawę bez poprawek. Teraz czeka ona tylko na podpis prezydenta. Przed Andrzejem Dudą trudne zadanie. Musi zadbać o dobre stosunki dyplomatyczne i o interes Polski. - Prezydent wielokrotnie dał do zrozumienia, że nie zgadza się na kłamliwe określenia wobec Polski, dlatego myślę, że podpisze ustawę - zapowiada poseł PiS Arkadiusz Mularczyk (47 l.).
Zobacz: Polska NEGUJE holokaust?! Tak twierdzą izraelscy parlamentarzyści