"Super Express": - Dlaczego?
Dr Piotr Łuczuk:- Zarówno późniejsze zachowanie wobec dziennikarza, który próbował po prostu zadać Lechowi Wałęsie pytania, jak i rozmowy z samymi protestującymi, pokazały przede wszystkim skupienie się byłego prezydenta nie na problemie, jakim jest protest niepełnosprawnych, ale na samym sobie. Oczywiście to "ja, ja, ja", jest czymś, do czego przywykliśmy już trochę u Lecha Wałęsy, jednak tu było to bardzo widoczne, a w kontekście samej tematyki protestu było po prostu nie na miejscu.
- W jaki sposób to spotkanie wpłynie na samo postrzeganie protestujących?
- Będzie to odebrane jako coraz większe upolitycznienie tego protestu. Lech Wałęsa zamiast przedstawić próby rozwiązania sytuacji niepełnosprawnych w Polsce przyznał, że rozwiązania nie zna, podał natomiast sposoby na uderzenie w rząd. Stąd siłą rzeczy protest będzie coraz bardziej odbierany politycznie.
- Może Lech Wałęsa, skupiając uwagę na sobie, chce w ten sposób wzmacniać opozycję?
- Ale ja nie sądzę, by akurat Lech Wałęsa miał być tym, który miałby tę opozycję zjednoczyć i poprowadzić. Jest bardzo trudny we współpracy, grze zespołowej. Bez wątpienia ma duże mniemanie o osobie, jednak w odbiorze publicznym jest już politycznym emerytem. Choć bez wątpienia chciałby to zmienić. Nadaktywność Lecha Wałęsy jest przykrym, ale kolejnym przykładem próby podpięcia się polityków pod protest niepełnosprawnych. Traci na tym nie tylko wizerunek samego protestu, ale też sama sprawa pomocy niepełnosprawnym. Bo w tak ważnym temacie nie powinno się toczyć politycznych sporów, ale spokojnie dążyć do porozumienia.