"Super Express": - Po rosyjskim zamachu na cywilny samolot spodziewałem się ostrej reakcji zachodnich polityków. W końcu tym razem nie ginęli "jacyś" Polacy, Rosjanie czy Ukraińcy, ale ich obywatele.
Dr Peter Caddick-Adams: - Wstyd to nawet komentować. Reakcja liderów europejskiej polityki na Rosję jest odwrotnie proporcjonalna do ilości gazu i ropy, którą importują, albo towarów, które tam eksportują. Zwłaszcza Niemcy są ekstremalnie uzależnione w tej kwestii od Rosji, podobnie Włochy. Nieco mniej Francja. Ale nawet Wielka Brytania kupuje jakieś 12 proc. ropy z Rosji.
- Czyli ropa i gaz jednak ważniejsze od ludzkiego życia nawet na Zachodzie?
- Cóż, ten wpływ finansowych powiązań na politykę jest widoczny gołym okiem. Gorsze jest jednak to, że politycy Zachodu zapomnieli o tym, że można prowadzić politykę z użyciem siły. Także militarnej. Niestety Rosja o tym nie zapomniała. Powinni sobie o tym przypomnieć.
- Po śmierci niemal 300 osób opinia publiczna im o tym nie przypomni?
- Jedną z nieco zaskakujących refleksji po tym zamachu jest to, że w samolocie nie zginął żaden Amerykanin, żaden Francuz i "tylko" czterech Niemców. Gdyby były jakieś ofiary z tych krajów, reakcja byłaby znacznie bardziej ostra. Reakcja brytyjskiego premiera Camerona jest niestety słaba. Obawiam się, że liderzy Unii Europejskiej potrzebują jeszcze jednego dużego szoku, żeby ocknąć się z tego otępienia.
- Nie wierzy pan w jakieś ostre sankcje?
- Przeciwnie, wierzę. W końcu będą musieli je nałożyć. Niestety głównie dlatego, że nałożą je Amerykanie, a to zmusi ich europejskich przyjaciół do zrobienia mniej więcej tego samego. Pod największą presją jest chyba Francja, która ma te nieszczęsne kontrakty na mistrale. Słyszałem nawet niemieckich polityków, którzy narzekali na taką aktywność Francji. Nie ma wątpliwości, że gdyby USA, Francja i Niemcy dogadały się w sprawie głębszych sankcji...
- ...to pewnie i tak nie obaliłyby Putina.
- Putin ma już debatę we własnym kraju, czy nie posunął się za daleko. Nie sądzę jednak, żeby go obalono z powodów innych niż ekonomiczne. Stąd potencjalna siła sankcji. Polityka czy biologia nie wystarczą. Jak na rosyjskie standardy Putin jest jeszcze młodym politykiem, wciąż do władzy dojrzewa (śmiech). I może być jeszcze ze dwa razy prezydentem, ze dwa razy premierem...
- I tak w kółko?
- Jeżeli nic się nie stanie z ekonomią, zapewne tak. I śmiało dociągnie, a nawet przekroczy 80., będąc u władzy. I to jest dopiero przerażające! Ten facet, żyjący w bańce, niemający styku z normalnym światem, który znamy ja, pan czy czytelnicy, a nawet zwykli Rosjanie... Jeżeli zachowuje się tak teraz, to jak się będzie zachowywał po kolejnych 10 latach takiego oderwania? W jakim stanie będzie jego umysł? Zresztą ci zwykli Rosjanie go popierają, bo taki styl rządzenia Rosją jest pewną tradycją, zgodną z ich oczekiwaniami. Jego popularność po ataku na Ukrainę znów jest ogromna.
- Po zamachu na samolot spodziewałem się aktywnego oczyszczenia Ukrainy z rosyjskich separatystów. Rząd w Kijowie tego nie zrobił, a teraz się rozpadł.
- Ukraińska armia jest bardzo słaba i nie jest w stanie radzić sobie z sytuacją wystarczająco szybko. Podkreślmy jednak, że pewne postępy poczyniła. Zresztą właśnie te postępy spowodowały, że Putin wysłał na Ukrainę swoich wojskowych i ciężki sprzęt. Taki jak ten system rakietowy Buk. Chciał bronić pozycji przegrywających rosyjskich oddziałów. Znam ten system, musieli go obsługiwać rosyjscy wojskowi, a nie rebelianci. Niestety ukraińska armia została niemal świadomie zaprojektowana jako słaba...
- Jak to świadomie?
- Bezpieczeństwo Ukrainy miało opierać się na układzie z 1994 roku. Tym samym, który złamała Rosja, anektując Krym. Według tego układu bezpieczeństwo i integralność granic gwarantowali Ukrainie Amerykanie, Rosjanie i Brytyjczycy w zamian za pozbycie się broni nuklearnej. Cóż, dziś widać, że Ukraińcy popełnili błąd, wierząc w te gwarancje.
- Niezbyt to pocieszające, pamiętając zachodnie gwarancje dla Polski w 1939 roku.
- Niestety. Choć właśnie w wyniku działalności Rosji to się zmienia i nie mam wątpliwości, że Ukraińcy się dozbroją i odnowią swoją armię. Co do Rosji, to według militarnych zasad należałoby się teraz spodziewać wycofania Putina i próby rozładowania przez niego atmosfery. Tymczasem on ją wręcz podgrzewa. Odpala rakiety, a nawet narusza przestrzeń innych krajów w Europie. Separatyści są dla niego bardzo użyteczni i będzie ich chciał utrzymać. Dzięki temu będzie mógł mieć Ukrainę w chaosie, poza NATO i UE, bez potrzeby kosztownej inwazji i okupacji.
Zobacz: Mirosław Skowron: Wszechobecna ręka Korwina
- I jak wspomnieliśmy na początku, dzięki biernej postawie Zachodu.
- Dzięki tej postawie Putin może wysyłać sygnały do Mołdawii, Gruzji, Polski, Litwy, Łotwy, Estonii. Może mówić niemal wprost: musicie działać tak, jak sobie tego zażyczę. Pokazuje: to są moje metody, w taki sposób działam i będę działał w przyszłości, skoro mam taką możliwość. Niestety technokraci, którzy zbudowali współczesny kształt Unii Europejskiej, w ogóle nie zakładali tego, że może dojść do takiego konfliktu.
- Myśleli, że Rosja będzie zawsze jak za Jelcyna?
- Trudno zgadnąć, co myśleli. Na pewno nie wyobrażali sobie, że taki Putin może się pojawić. I nie mam nawet o to pretensji. Mam pretensję o to, że jak już jest, to nawet dziś tego nie zauważają! Od dłuższego czasu mamy kolejną zimną wojnę. Można się tylko zastanawiać, dlaczego niektóre państwa i tak wielu polityków nie zdają sobie z tego sprawy? Dlaczego nie dostrzegają, że zagrożenie ze strony Rosji jest dziś ogromne? Porównałbym to, co się obecnie zaczęło dziać, do takiej słabszej wersji kryzysu kubańskiego z 1962 roku.
- Gdzieś słyszałem już porównanie Putina do Chruszczowa z tamtych czasów.
- Oni rządzili imperium, a Putin chce je przywrócić. Wystarczy posłuchać jego oficjalnych przemówień. Wystarczy posłuchać jego głównych doradców ds. bezpieczeństwa. Oni mówią to wprost. Nie wiem, jak po wojnie na Ukrainie można jeszcze udawać, że to tylko słowa.
- Ta rosyjska chęć to odtworzenia imperium powinna nas zaskakiwać?
- Niespecjalnie. Powinniśmy po prostu reagować. Władimir Putin po ukończeniu szkoły, przez pierwsze 16 lat swojego dorosłego życia był oficerem KGB. Tego się nie zapomina, to wchodzi w krew. Co prawda łudzono się, że tam robiono z niego nie sowieckiego, imperialnego oficera, ale jakiegoś elastycznego technokratę, ale nie bardzo wiem, na jakiej podstawie. Niestety to mrzonki. Putin powiedział kiedyś, że rozpad ZSRR był największą tragedią XX wieku. Cóż, XX wiek był dość wyjątkowy i obfitował w tragedie. W jakim stanie musi być umysł człowieka, który z XX wieku wybiera za najgorsze wydarzenie akurat to? I nie sądzę, żeby było to puszczanie oka do własnych obywateli. Raczej chwila szczerości.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail