Dr Michał Żmihorski: Ptaki są mielone, młode zwierzęta giną z głodu

2017-08-09 4:00

- Minister Szyszko goli brzytwą do gołej gleby i wszystko, co jest związane z lasem, po prostu ginie - twierdzi dr Michał Żmihorski.

MICHAŁ ŻMICHORSKI.

i

Autor: Archiwum serwisu

"Super Express": - Co bardziej szkodzi Puszczy Białowieskiej - wycinka drzew w odpowiedzi na ataki kornika drukarza czy pozostawienie ich na żer tego owada? Ministerstwo Środowiska przekonuje, że to drugie.

Dr Michał Żmihorski: - Ministerstwo nie ma racji. Zdecydowanie bardziej szkodzi Puszczy jej wycinka. Nie chroni ona przed kornikiem i stajemy przed alternatywą - albo zostawimy kornika, albo pogorszymy efekty jego działań o wycinkę.

- Jak to rozumieć?

- Wycinka w żaden sposób nie powstrzymuje kornika. Możemy jedynie wyciąć dużo drzew i wiele zniszczyć. Obecnie w Puszczy wycinane są również drzewa zdrowe oraz drzewa innych gatunków niż świerk. A pamiętajmy, że kornik drukarz atakuje właśnie świerki.

- Zwolennicy ministra Szyszki mówią, że po korniku zostanie tylko ugór.

- Wszystkie badania pokazują, że jest dokładnie odwrotnie. Te świerki, które pozostawione są bez ingerencji człowieka, sprzyjają regeneracji Puszczy. Nawet po zaatakowaniu przez kornika utrzymują bardziej wilgotny mikroklimat, jest większe zacienienie - rośliny oraz zwierzęta po prostu lepiej utrzymują się w takim środowisku. Minister Szyszko goli za to brzytwą do gołej gleby i wszystko, co jest związane z lasem, po prostu ginie. To wtedy właśnie powstaje leśna pustynia i tworzy się polny ekosystem.

- Czyli lepiej te świerki zostawić w spokoju?

- Dokładnie. Tym bardziej że wycinane są martwe świerki, w których nie ma już kornika. Nie ma to więc żadnego znaczenia dla zatrzymania jego gradacji. Kornik zabija świerk i z niego wylatuje. Natomiast w tym samym drzewie jest masa gatunków, które polują na kornika. Wycinając więc te martwe drzewa, powoduje się, że z lasu wywożone są setki kilogramów drapieżników, które byłyby dla kornika naturalnym przeciwnikiem. Jest jeszcze jeden ważny element w odnawianiu się lasu.

- Jaki?

- Gałęzie świerku są ustawione prostopadle do pnia drzewa i kiedy się ono przewraca, staje się barierą dla ssaków kopytnych, które chętnie żywią się młodymi drzewkami. Kilka takich przewróconych świerków tworzy "przedszkole" dla innych młodych drzew. Są one po prostu chronione przez stare, martwe okazy.

- Spotkałem się też z argumentami totumfackich ministra Szyszko, którzy twierdzą, że to, iż człowiek nie gospodarował Puszczą, sprawiło, że kornik tak bardzo się rozpanoszył.

- To właśnie działalność człowieka sprawiła, że mamy do czynienia z gradacją kornika. Leśnicy bowiem dosadzali świerki kosztem drzew liściastych. Oczywiście, można by się pozbyć kornika drukarza, gdyby wyciąć wszystkie świerki w Puszczy. Ale to gatunek, który jest bardzo rozpowszechniony po białoruskiej stronie Puszczy Białowieskiej i się go tam nie wycina. Nie wycina się go także w chronionych obszarach po polskiej stronie. Kornik jest w stanie pokonywać ogromne odległości i przybyć z terenów, gdzie wycinki się nie prowadzi. To syzyfowa praca, która przynosi jedynie szkody.

- No właśnie, padają argumenty, że Puszcza Białowieska to wcale nie las pierwotny, jest sadzona przez człowieka i dlatego trzeba nim racjonalnie gospodarować.

- Puszcza nie jest lasem pierwotnym, bo nic już nie jest w Europie pierwotne. Natomiast jest to las o najwyższym stopniu naturalności na naszym kontynencie. Stąd taka jego wartość. Są oczywiście fragmenty drzewostanu, które były dosadzane przez leśników i to one są najbardziej narażone na działalność kornika, ponieważ sadzono tam głównie monokultury świerków. Przekształcenia Puszczy przez człowieka są jednak niewielkie.

- Jak ta wycinka wpływa na całą Puszczę?

- O tyle oddziałuje to na otaczające tereny, że na obszarze samego parku narodowego populacje wielu gatunków nie są w stanie się utrzymać. To tylko 100 kmkw. Cała Puszcza to 600 kmkw. Zwierzęta takie jak ryś, wilk, żubr, gatunki sów, ptaków drapieżnych potrzebują po prostu dużo więcej przestrzeni. A tu mamy sytuację, że wycinka prowadzona jest dodatkowo w okresie lęgowym, kiedy na tych drzewach jest pełno gniazd ptasich. Nawet sto gatunków ptaków jest dosłownie mielone przez ciężki sprzęt, którego używa się do wycinki drzew. Do tego dochodzi jeszcze ogromny hałas, który z miejsc, gdzie wycinka nie jest prowadzona, przepłasza wiele gatunków zwierząt. Młode pozostają w gniazdach opuszczone przez rodziców i umierają z głodu przez kilka dni. Taki jest efekt tej wycinki.

- Zwolennicy wycinki przywołują przykład Lasu Bawarskiego - swego czasu też zaatakowanego przez kornika drukarza. "Patrzcie - mówią - przez was, ekologów, las umarł, a można było go ratować, wycinając drzewa".

- Problem z tą argumentacją polega na tym, że nie bierze się pod uwagę zasadniczego faktu - kiedy Las Bawarski został zaatakowany przez kornika, przeprowadzono eksperyment polegający na tym, że jego część pozostawiono do naturalnej regeneracji, a w części zastosowano metodę ministra Szyszki. Wyniki tego eksperymentu są jasne - tam, gdzie świerki pozostawiono w spokoju, drzewostan sam świetnie się regeneruje. Dużo lepiej niż w tej części, gdzie interweniował człowiek. Przykład z Bawarii pokazuje więc, że to, co robi minister Szyszko, jest po prostu bez sensu. To dlatego koledzy, którzy prowadzą tam badania, a z którymi współpracuję, apelują, żeby zaprzestać wycinki w Puszczy Białowieskiej, ponieważ nic nie pomoże, a tylko zaszkodzi.

Zobacz: Prof. Rafał Kowalczyk: Wycinając Puszczę, zostaliśmy barbarzyńcami

Przeczytaj też: Andrzej Stankiewicz: Sikorski zawsze nie cierpiał Schetyny

Polecamy: Łukasz Warzecha: Te nagrania nie wnoszą nic nowego do sprawy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki