Jeszcze w maju Donald Tusk ogłosił, że zamierza usprawnić funkcjonowanie rządu po wyborach prezydenckich. - W czerwcu wrócę już na spokojnie do rozmów z moimi partnerami koalicyjnymi. Nie, żeby im coś zabrać, tylko żeby ten rząd był mniejszy, mniej liczebny, ale w dobrych proporcjach dla wszystkich i dużo sprawniejszy - zapowiedział. Szef polskiego rządu stwierdził, że "nie wszyscy mają powód do radości". Nie chciał jednak ujawnić, kto może stracić pracę. Teraz natomiast dodał, że konsekwencją wotum zaufania dla rządu (głosowanie w tej sprawie ma się odbyć w przyszłym tygodniu) będzie ocena okresowa prac poszczególnych ministrów i kierowanych przez nich resortów.
Jak informuje RMF FM, na sejmowych korytarzach padają już nazwiska ministrów, którzy mogą zostać odsunięci od swoich funkcji. Według stacji "faworytką" do dymisji jest Paulina Hennig-Kloska. Ministerka klimatu i środowiska miała wykazać się - zdaniem posłów - całkowitą nieskutecznością. Kolejny jest Adam Bodnar. Minister sprawiedliwości obwiniany jest o nieudolne rozliczenie rządów Prawa i Sprawiedliwości. A to był przecież jeden ze sztandarowych postulatów, z których obecna koalicja rządząca szła do wyborów parlamentarnych w 2023 roku.
Możliwe jest też odejście z ministerstwa szefowej resortu zdrowia. Izabela Leszczyna uznawana jest jednak za osobę zaufaną obecnego premiera i ewentualna dymisja może być związana z decyzją samej minister. Reporter RMF FM informuje także, iż rozważanym scenariuszem jest ten, w którym ministrowie bez teki mieliby stracić stanowiska rządowe. Przesunięcia spowodowałyby, że w zamian zostaną oni pełnomocnikami rady ministrów.
Galeria poniżej: Wybory prezydenckie 2025 - Donald Tusk.
