Jak tłumaczył w swoim wpisie były lider KOD: - Nie piszę tego, żeby się czegoś domagać. Ale żeby odpowiedzieć na wszelkie propozycje i zobowiązania w stylu - na budowie by się zatrudnił, spłacił zadłużenie i pokazał, że jest mężczyzną. Pokazywać nic nie muszę, ale nie spłacę pracując na budowie. Moje zadłużenie będzie rosło. Następnie wyliczył: - Wszyscy wiedzą, że moje alimenty wynoszą 2100 zł netto miesięcznie. To jest 2919 złotych brutto według kalkulatora wynagrodzeń na stronie pracuj.pl. Tylko jeszcze koszty komornicze - 15%. Czyli nie 2100 ale 2415 złotych netto. Czyli 3371 brutto. Ale... jeszcze muszę sam się jakoś utrzymać. Chociażby - żeby coś zjeść przed pracą i jeszcze dojechać do pracy. Mieć gdzie spać, ubrać się, zapłacić za prąd, gaz, ogrzewanie... Zgodnie z prawem na moje potrzeby muszę mieć 40% wynagrodzenia. Czyli nie 2415 netto, ale 4025 netto. A zatem mamy 5681 brutto.
To jednak nie koniec, ponieważ Kijowski dodał, że według "życzliwych komentatorów" ma również spłacać zadłużenie alimentacyjne. W takiej sytuacji: - W końcu to proste - idź kopać doły i spłacaj zadłużenie. Wszyscy wiedzą, ile wynosi moje zadłużenie. Żeby rozłożyć spłatę na 10 lat, to miesięcznie wyjdzie około 1670 zł netto. Plus 15% kosztów komorniczych czyli 1920 netto. Zatem zwiększamy 4025 o 1920. Mamy 5945 netto czyli 8437 brutto.
Wyliczenia Kijowskiego nie spodobały się jednemu z dziennikarzy, która dosadnie skomentował:
Kijowski potrzebuje 8437 zł brutto miesięcznie, żeby wyjść z długów i spłacać alimenty. Jest zdrowy i sprawny fizycznie, a żebrze publicznie o datki. Wybaczcie, ale muszę to napisać - co za karykatura faceta.
— Marcin Makowski (@makowski_m) 29 listopada 2017
Inny zwrócił uwagę na smutny paradoks:
Stypendium dla Mateusza vs. nowy wózek dla Magdy: 16710 zł - 480 zł
— Dariusz Grzędziński (@grzedzinski) 28 listopada 2017
Ciągle daleko od ok. Bez zasięgów jak u @K_Stanowski czy @Polsport trochę trudno, ale nikt za nas nie pokaże, że nie wszystkim całkiem odbiło.
https://t.co/YmJBUYNXGI pic.twitter.com/3obOLhelFv
Od poniedziałku na stronie zrzutka.pl trwa zbiórka pieniędzy dla Kijowskiego, którą rozpoczęła siostra posłanki PiS Krystyny Pawłowicz, Elżbieta. Jak wyjaśniono, pieniądze pozwoliłyby Kijowskiemu zostać w kraju i nadal wspierać jego sympatyków "w obronie podstawowych wartości demokratycznych w Polsce, w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego." Limit zbiórki wyznaczono na 25 tys. zł, ale niedawno został podniesiony do 35 tys. zł. W środę wieczorem na konto wpłacono już ponad 21 tys. zł. Kijowski podziękował Pawłowicz za zbiórkę i zgodził się przyjąć pieniądze.
Zobacz także: Mateusz Kijowski rozważa emigrację. Co się stało?