Dla Izraela czas się nie zatrzymał. Mija 34. rocznica wznowienia stosunków Polski z Izraelem

2024-02-28 5:00

12 czerwca 1967 roku, zgodnie z podjętą w Moskwie decyzją, Polska Rzeczpospolita Ludowa zerwała stosunki dyplomatyczne z Izraelem. Była to reakcja na tzw. wojnę sześciodniową, w której ZSRR oraz blok wschodni popierały państwa arabskie. W wyniku tego stosunki między krajami zostały zawieszone na ponad dwadzieścia trzy lata. I musiał upaść system komunistyczny, aby rządy kierowane przez premiera Tadeusza Mazowieckiego oraz premiera Icchaka Szamira ponownie nawiązały je ze sobą. Miało to miejsce dokładnie trzydzieści cztery lata temu, 27 lutego 1990 roku.

Przebieg wojny

Relacje między państwami arabskimi a Izraelem były napięte już od I wojny światowej, kiedy Liga Narodów zgodziła się na utworzenie Mandatu Palestyny pod brytyjskim protektoratem. Stanowiło to spełnienie obietnicy o powstaniu „żydowskiej siedziby narodowej”, zawartej w Deklaracji Balfoura. W związku z tym na te tereny przybyło łącznie około 480 tysięcy Żydów, głównie z Europy.

Lecz to decyzja ONZ z 1947 o podziale Palestyny na dwa państwa, żydowskie i arabskie, zapoczątkowała właściwy etap konfliktu, który trwa do dzisiaj. Jedną z jego odsłon, być może centralną, była tzw. wojna sześciodniowa. Choć trwała niecały tydzień, jej wpływ na region pozostaje nie do przecenienia.

Zaczęło się od wycofania sił rozjemczych ONZ z Półwyspu Synaj oraz decyzji Egiptu o zamknięciu Cieśniny Tirańskiej dla statków pod banderą Izraela. Wraz z tym częściej pojawiały incydenty graniczne, a wojna wisiała w powietrzu tak nisko, że niemal czuło się ją na ramieniu. Pomimo tego, jak pisał Konstanty Gebert w książce „Pokój z widokiem na wojnę”, obserwatorzy Organizacji Narodów Zjednoczonych byli niemal przekonani, iż nie dojdzie do najgorszego.

Zapewniały o tym także władze Izraela, w tym słynny jednooki minister obrony Mosze Dajan oraz liczni ambasadorowie jeszcze 3 czerwca. A jednak, już dwa dni później rano izraelskie lotnictwo zaatakowało Egipt, doszczętnie niszcząc niemal wszystkie jego samoloty. W ten sposób zyskiwali przewagę w powietrzu. Tego samego dnia zostały zbombardowane również lotniska Jordanii, Syrii oraz Iraku. Ostatecznie, w czterdzieści osiem godzin Izraelczycy zniszczyli 416 samolotów, tracąc zaledwie sześć własnych.

Zwycięstwo w wojnie sześciodniowej pozwoliło Izraelowi na zajęcie terytorium o łącznej powierzchni 65 tys. km2, obejmującego Półwysep Synaj, Strefę Gazy, Zachodni Brzeg Jordanu, Wzgórza Golan oraz – co najważniejsze ze względu na symbolikę – Jerozolimę. Lecz upokorzeni Arabowie tylko sześć lat czekali, aby w 1973 otworzyć kolejny rozdział konfliktu zbrojnego.

Konsekwencje w Polsce

Ze względu na zaangażowanie ZSRR po stronie państw arabskich, Polska także opowiedziała się jednoznacznie przeciwko Izraelowi. Decyzja zapadła 10 czerwca w Moskwie na spotkaniu Doradczego Komitetu Państw-Stron Układu Warszawskiego. Dało to środowiskom antysemickim, skupionym wokół szefa MSW Mieczysława Moczara, bezpośrednią przyczynę do rozpętania nagonki przeciwko Polakom pochodzenia żydowskiego. Moczar pragnął w ten sposób zjednać sobie najważniejsze osoby w partii na tyle, aby odebrać władzę Władysławowi Gomułce. Nie stanowiło tajemnicy, że jego żona, Zofia z domu Szokin, była Żydówką.

Władze państwowe organizowały masowe protesty, na których potępiano politykę Izraela. I choć ich uczestnicy nosili transparenty z odpowiednimi hasłami, niekoniecznie zawsze wiedzieli, o co walczą. „Moczarowcy” od dawna prowadzili wojnę z tym, co nazywali „syjonizmem”. Wojna sześciodniowa stanowiła dla nich od lat oczekiwany sygnał do marszu na Kapitol. Bo zwycięstwo w wojnie o władzę w partii nie tylko im się należało, ono było im przeznaczone. Wśród zwolenników ówczesnego szefa MSW znajdowali się m.in. wiceminister obrony narodowej Grzegorz Korczyński, komendant główny MO gen. Tadeusz Pietrzak czy szef Wojskowej Służby Wewnętrznej gen. Tadeusz Kufel. Każdy z nich spodziewał się, że Gomułka ugnie się pod naporem. Dlatego tak dużym zaskoczenim było jego przemówienie z 19 czerwca 1967, które wygłosił na VI Kongresie Związków Zawodowych w Pałacu Kultury i Nauki:

„W związku z tym, że agresja Izraela na kraje arabskie spotkała się z aplauzem w syjonistycznych środowiskach Żydów – obywateli polskich, pragnę oświadczyć co następuje: nie czyniliśmy przeszkód obywatelom polskim narodowości żydowskiej w przeniesieniu się do Izraela, jeśli tego pragnęli. Stoimy na stanowisku, że każdy obywatel polski powinien mieć tylko jedną ojczyznę - Polskę Ludową”.

Ze względu na niechęć w Moskwie, Moczar nie miał szans na objęcie przywództwa w partii. Dlatego wykorzystał tę sytuację jeszcze bardziej nasilając represje wobec osób pochodzenia żydowskiego. Nagonka sięgnęła nie tylko zwykłych obywateli, u których dopatrywano się semickiego pochodzenia, lecz także struktur PZPR, wojska czy akademików. Szacuje się, że łącznie opuściło Polskę nawet kilkanaście tysięcy osób.

Czas się nie zatrzymał

Pierwszym po dwudziestu trzech latach ambasadorem RP w Izraelu został profesor Jan Dowgiałło, zaś do Polski z Izraela przybył, urodzony w Tarnowie, Mordechaj Palzur. Choć dla nas upadek komunizmu stanowił szansę na restart stosunków międzynarodowych oraz nadzieję na nowe sojusze, dla państwa ze stolicą w Jerozolimie historia nie zatrzymała się wraz z rozpadem ZSRR.

W ciągu ostatnich trzydziestu lat między Izraelem a krajami arabskimi doszło do co najmniej pięciu konfliktów zbrojnych. Ostatni z nich, rozpoczęty 7 października 2023, został wywołany atakiem na Izrael przez kontrolujące Strefę Gazy ugrupowanie Hamas. Wśród licznych protestów, również ze strony świata zachodniego, rząd Binjamina Netanjahu nie zaprzestaje swojego odwetu. Działania zbrojne izraelskiej armii zaczynają niebezpiecznie zbliżać się do granic Egiptu, z którym od 1979 obowiązuje ich pokój.

Sonda
Czy władze wystarczająco zadbały o obywateli RP w Strefie Gazy i Izraelu?