Szpital pacjent lekarz

i

Autor: Rex Features

Czesi naprawili mi oczy, bo w Polsce kazano mi czekać pięć lat!

2017-12-21 10:13

Uwaga! Nie trzeba latami czekać na operację zaćmy. Dzięki unijnym przepisom można ratować wzrok za granicą. Bez kolejki i za darmo, bo za zabieg płaci NFZ!

– W Polsce miałbym wszczepioną soczewkę dopiero za pięć lat. Prędzej doczekałbym więc ślepoty niż zabiegu. Przed operacją bez bardzo silnych okularów prawie nic nie widziałem. A w Czechach jedno oko zoperowano mi w ciągu kilku dni, a drugie po miesiącu. Jestem szczęśliwym posiadaczem zdrowych oczu. Nie potrzebuję nawet okularów – cieszy się Jan Poniatowski (62 l.), rencista z Wrocławia, który wyleczył zaćmę w czeskiej Ostrawie.

Pan Jan skorzystał z możliwości, którą polskim pacjentom stworzyła unijna dyrektywa transgraniczna. Zgodnie z nią Polacy mogą leczyć się w innych państwach UE. Pacjent wyjeżdża za granicę, poddaje się zabiegowi za swoje pieniądze, a po powrocie przedstawia rachunek NFZ. Fundusz refunduje tyle, ile za zabieg płaci polskim szpitalom (za zaćmę ok. 2,2 tys. zł). Jeśli pacjent skorzysta z usług firm pośredniczących, leczenie może być prostsze. Pan Jan poddał się zabiegowi w klinice w Ostrawie, którą – głównie dla polskich pacjentów – otworzyła firma z Wrocławia.

– Firma załatwia wszystkie formalności, zapewnia dojazd i nocleg w hotelu, finansuje też zabieg, a następnie w imieniu pacjenta występuje o refundację do NFZ. To duże ułatwienie, bo na zwrot pieniędzy z funduszu trzeba czekać nawet pół roku – podkreśla pan Jan. Przy czym NFZ zwraca tylko za zabieg. Pacjent musi dopłacić około 600 zł za transport, nocleg oraz badanie kontrolne oczu dzień po operacji. Można jednak samemu pojechać do Czech, a wtedy wydatek będzie mniejszy. Pacjenci mogą się też starać o sfinansowanie dodatkowych kosztów w całości przez wrocławską firmę.

Zobacz: Skazują pacjentów na ból i obrzucają się winą