"Super Express": - Jak poinformował "Nasz Dziennik", do kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy trafiła lista 80 osób, które zostały odznaczone orderem Virtuti Militari, jednak nie są godne tego honoru. Czy suwerenne władze Polski powinny zrewidować kawalerów orderu i niektórym z nich odebrać to odznaczenie?
Bronisław Wildstein: - Suwerenne władze Polski, rząd suwerennego kraju, który wyłonił się na przełomie 1989/1990 roku, już wtedy, od razu po upadku PRL powinny dość zasadniczo zrewidować naszą politykę, w tym również politykę pamięci. Są ludzie, którzy absolutnie nie byli godni otrzymania Virtuti Militari. Czasami wyglądało to jak kpina, bo przypominam, że order Virtuti Militari otrzymał sowiecki gensek Breżniew. Jeżeli mamy pozostawić te same ordery, to powinniśmy odebrać je ludziom, którzy nie są ich godni - po to, aby przywrócić fundamentalne znaczenie temu odznaczeniu.
- Jak pan odbiera fakt, że przez prawie trzy dekady wolnej Polski jeszcze nie przeprowadzono tego procesu?
- To niejedyny proces, którego nie przeprowadzono, co pokazuje, jak długo Polska wyzwala się z sowieckiego systemu. Ciągle leży na nas ten długi cień komunizmu, długi cień PRL. Uwalniamy się z niego wolno, ale lepiej późno niż wcale. Fakt, że to wszystko tak długo trwa, bierze się z tego, że po upadku komunizmu władzę przejęła w dużej mierze dawna nomenklatura sprzymierzona z częścią solidarnościowych elit. To zasadniczo zainfekowało nasze życie.
- Jakie były konsekwencje?
- Nie zbudowaliśmy prawdziwej demokracji, nie zbudowaliśmy prawdziwego państwa prawa, nie odbudowaliśmy pamięci - można by długo wymieniać. Ta sprawa dotycząca odznaczeń jest elementem tego wszystkiego.
- Jak pan sądzi, prezydent ostatecznie zdecyduje się na odebranie odznaczeń? Bo oczami wyobraźni już widzę protestujących obrońców, którzy zaczną nas uświadamiać, dlaczego utrwalaczom PRL należy zostawić Virtuti Militari. Nie wiem jeszcze, jakie argumenty wymyślą, ale na pewno jakieś znajdą.
- Oczywiście nie mogę mieć pewności, ale myślę, że prezydentowi wystarczy determinacji, aby przeprowadzić ten proces. Natomiast jeśli chodzi o argumentację przeciwników, to jestem jej pewny - zacznie się opowieść o tym, że państwo nie jest od narzucania pamięci, bo przecież są różne pamięci. Będą mówić, że to co dla jednych jest bohaterstwem, dla innych bohaterstwem nie jest itd. To samo słyszymy cały czas np. w odniesieniu do żołnierzy wyklętych czy sowieckich namiestników w Polsce w rodzaju Jaruzelskiego, który wykonywał w Polsce najpodlejsze zadania. A jego obrońcy mówią, że to złożona postać itd. Ale to niczego nie zmieni.
- Dlaczego?
- Jeżeli państwo ma działać, to musi się oprzeć na jakimś etosie, odwołać się do pewnego fundamentu wspólnoty. Bo na czymś musi się ona opierać. Nieprzypadkowo jednym ludziom stawiamy pomniki, a o innych staramy się zapomnieć. Jedni funkcjonują w historii jako bohaterowie, a inni jako zdrajcy. Bez tego nie byłoby żadnej wspólnoty.
- Komu należałoby odebrać order Virtuti Militari?
- Jest cała galeria postaci, które nie zasługują na Virtuti Militari. Ludzi, o których jeżeli mamy pamiętać, to tylko ze złej strony. Na początku naszej rozmowy przypomniałem Breżniewa, bo trudno sobie wyobrazić coś bardziej szokującego oraz urągającego przyczynom, dla których ten order został powołany, niż odznaczenie Breżniewa. Ten przykład powinien wystarczyć za wszystkie inne.
Zobacz: KŁOPOTY Wałęsy - IPN prowadzi przeciw niemu postępowanie karne!
Przeczytaj też: Andrzej Duda zacznie debatować o nowej konstytucji
Polecamy: Biedroń UJAWNIA: "Szantażowali mnie posłowie PiS". Chcieli jego ULEGŁOŚCI