Grzegorz Brauna pyta o słowniczek sejmowego cenzora. "Dewianci, zboczeńcy, pederaści".
- Zapytam, czy nie brak czegoś w tym projekcie [zmiany regulaminu Sejmu - dop. red.], który państwo forsujecie. Czy jest już gotowy załącznik, który zawierałby listę słów, zwrotów frazeologicznych, sformułowań zabronionych w Sejmie RP. Ponieważ prezydium [...] zwykło wyłączać mi mikrofon kiedy pada z tej mównicy np. słownikowo znane i mające klasyczną tradycję słowo "dewianci", czy "zboczeńcy", to bardziej kolokwialnie. "Pederaści", to sięga starożytnej Greki - mówił na posiedzeniu Sejmu 6 grudnia Grzegorz Braun z Konfederacji.
Grzegorze Braun zapytał prowadzącego obrady marszałka Włodzimierza Czarzastego, o tym, czy wie o tworzeniu listy słów, których nie powinno się używać w Sejmie. Lista zasugerowana przez posła Brauna miałaby być częścią nowego regulaminu Sejmu, choć nietrudno stwierdzić, że polityk Konfederacji mówił to z ironią.
Grzegorz Braun twierdzi, że cenzura w Sejmie jest niekonstytucyjna
- Zwracam jednak uwagę, że taki słowniczek gdyby powstał musiałby zostać poddany ekspertyzie przynajmniej biura analiz sejmowych. A to mogłoby wskazać panu marszałkowi i pozostałym członkom prezydium na art. 54 Konstytucji, który przecież zabrania cenzury prewencyjnej i gwarantuje swobodę wypowiadania opinii [...] zapewne także w wysokiej izbie stanowi się prawo. Czy zatem jest, będzie w opracowaniu słowniczek cenzora Sejmowego. Pytanie kieruję do marszałka, gdyż prezydium Sejmu jest autorem tego przedłożenia - mówił Grzegorz Braun.
Wypowiedź posła Konfederacji skomentował marszałek.
- Dziękuję serdecznie za tą mądrą, rozsądną, fajną, przemyślaną wypowiedź, dziękuje serdecznie panu posłowi, którego cenimy i szanujemy - odparł z fotela marszałkowskiego Włodzimierz Czarzasty.
W galerii poniżej zobaczysz, jak mieszka Sławomir Mentzen: