Braun: Jaruzelski to zdrajca i sowiecki patriota

2010-02-03 7:05

W poniedziałek TVP wyemitowała film "Towarzysz generał", przedstawiający krytyczną ocenę generała Jaruzelskiego, który wzbudził gorące dyskusje. Rozmawiamy ze współtwórcą filmu, Grzegorzem Braunem.

"Super Express": - W filmie "Towarzysz generał" wszyscy wypowiadający się historycy poddali postać Wojciecha Jaruzelskiego bezkompromisowej krytyce. A przecież ma ona też swoich obrońców. Dlaczego nie dopuścił pan ich do głosu?

Grzegorz Braun: - Ich poglądy doskonale znamy. Przez 20 lat w mediach dominował głos generała Jaruzelskiego i usłużnych klakierów - często będących jego nominatami. Cieszę się, że dzięki inicjatywie i determinacji kolegi Roberta Kaczmarka choć raz mogli zabrać głos ludzie, dla których Jaruzelski nie jest "człowiekiem honoru".

Przeczytaj koniecznie: Jaruzelski odpiera atak: Ten film to brednie

- Generałowi film się nie spodobał...

- To, że Wojciech Jaruzelski - zdrajca, sprzedawczyk i notoryczny kłamca - publicznie przejawia niezadowolenie z naszej pracy, jest dla mnie najwyższym honorem.


- Nie za ostre te oceny?

- Nie. Za słabe. Był nie tylko sowieckim patriotą i sowieckim generałem w PRL, ale też człowiekiem, którego zdrada, zaprzaństwo i oportunizm posunięty do zbrodni zaważyły na życiu moim i milionów Polaków. Jego biografia - temat centralny dla zrozumienia historii Polski po 1945 roku i teraźniejszości - dla niektórych wciąż jest tematem tabu. Gdy doczekała się historyka, który ją przebadał - jest nim płk dr Lech Kowalski - to jego książka została zgodnie przemilczana przez większość publicystów i przez świat polityki. To doprawdy żałosne, że film dokumentalny ma coś nowego do powiedzenia w tej sprawie po dwudziestu latach, od kiedy można o niej mówić. Lepiej bym się czuł, gdyby ta sprawa była już dawno załatwiona przez sądy, publicystykę i historiografię - gdyby nie było już o czym robić filmu. Ale niestety, nie są to kwestie rozliczone. A na pewno nie dla wszystkich obojętne, skoro film obejrzały trzy miliony widzów.

Przeczytaj koniecznie: Dlaczego nie osądzono generała Jaruzelskiego

- Oprócz takich czynów, jak tropienie - będąc na usługach sowieckich mocodawców - polskiego podziemia niepodległościowego po wojnie; zwalczanie katolików oraz Żydów w kręgach wojskowych; rozkaz użycia broni wobec robotników w Grudniu 1970 r. na Wybrzeżu; wprowadzenie stanu wojennego - film zarzuca Jaruzelskiemu również to, że umożliwił zakotwiczenie komunistycznego establishmentu w nowym demokratycznym systemie...

- Oczywiście. Jest przecież ojcem założycielem i pierwszym prezydentem III RP. A podległe mu służby zdążyły zasadzić w świecie dziennikarskim i naukowym tyle "Stokrotek" i tylu TW "Historyków", że skutki tego odczuwamy do dziś. Wystarczy dziś posłuchać radia czy przerzucić gazety: festiwal kłamstw Jaruzelskiego trwa nieprzerwanie.


- W filmie pojawia się dwóch ważnych komentatorów z przeszłością w PZPR: zmarły niedawno prof. Paweł Wieczorkiewicz i wspomniany dr Lech Kowalski, który pracował również w aparacie politycznym LWP. Dlaczego nie powiedział pan widzom, jaka była ich przeszłość?

- Profesor Paweł Wieczorkiewicz nigdy nie dorabiał teorii do swojej przynależ-ności do partii. Miał tę klasę i odwagę, żeby nazywać rzecz po imieniu: jako przejaw oportunizmu. A gdyby wszyscy historycy w Polsce mieli tę odwagę, jaką przejawił Lech Kowalski, podejmując trud odkłamania biografii Wojciech Jaruzelskiego - inaczej byśmy dzisiaj wyglądali.

Grzegorz Braun

Reżyser, twórca filmu "Towarzysz generał"