Dla tych, którzy widzą w Jaruzelskim kogoś w rodzaju bohatera narodowego, film był nędzną propagandą, niebiorącą pod uwagę wszystkich subtelności i uwarunkowań historycznych z życia generała. Napaścią na starszego, dystyngowanego człowieka. Bo przecież rzekomo generał musiał działać tylko tak, jak pozwalały mu narzucone przez Armię Czerwoną okoliczności.
Dla tych, którzy widzą w nim karierowicza, pachołka moskiewskich komunistów, film był wreszcie ostro podaną prawdą. Odtrutką na nachalny głupi mit generała wybawcy Polski, lansowany przez pewne środowiska zainteresowane ideowo, a być może także ekonomicznie, upowszechnieniem legendy Jaruzelskiego.
Ocena filmu i ocena generała kończy się więc w punkcie, w którym dany dyskutant zaczyna rozmowę. Strony raczej nie dadzą się przekonać do swoich argumentów, ponieważ dysponują arsenałem własnych. Nie udało się nam wszystkim wypracować oceny Jaruzelskiego w miarę uniwersalnej. Nie pomogły nam sądy i nie wiadomo, czy pomogą. Szkoda. Naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego do roku 2010 sąd nie skazał bądź nie uniewinnił Jaruzelskiego. Ten brak wyroku to wielka słabość naszego system, naszego kraju. Jaki powinien być wyrok?