"Super Express": - Komisja weryfikacyjna, przesłuchując jednego z warszawskich urzędników, ustaliła, że Hanna Gronkiewicz-Waltz ustalała normy działek reprywatyzacji i przynajmniej raz miała zmienić decyzję na korzystną dla wysuwających roszczenia. To dla PO duży problem?
Borys Budka: - Trudno powiedzieć, jaka jest wiarygodność tego człowieka. Jeśli są jakieś wątpliwości, to od wyjaśniania takich spraw są sądy lub prokuratura. Komisja weryfikacyjna to jedynie narzędzie polityczne, które ma udowodnić z góry założoną tezę, a nie pomóc ewentualnym poszkodowanym.
- To tylko polityczne narzędzie? A może coś się jej jednak uda ustalić, co rzuci nowe światło na sprawę?
- Ta komisja nic nie może zrobić. Wychodzę z założenia, że skoro zwierzchnikiem prokuratury jest pan Zbigniew Ziobro i skoro miało dojść do jakichś nieprawidłowości, to resort sprawiedliwości nie powinien wywieszać białej flagi i chować się za upolitycznioną komisją, ale doprowadzić do postawienia zarzutów wobec przestępców. Zwrotem nieruchomości lub wypłatą odszkodowań powinny za to zająć się sądy cywilne. A tak będziemy mieli wyłącznie grillowanie Hanny Gronkiewicz-Waltz, a nie jakąkolwiek pomoc dla poszkodowanych.
- No dobrze, uznajmy, że to polityczne narzędzie. Skutecznie w was uderzy?
- Proszę zwrócić uwagę, że z inicjatywy warszawskiego ratusza kilkadziesiąt spraw trafiło do prokuratury. To jest miejsce, gdzie tego typu sprawy trzeba wyjaśniać, a nie komisja, która nie ma żadnej mocy sprawczej. Wyraźnie widać, że jest ona tylko po to, żeby spełnić marzenia Patryka Jakiego, by być jednocześnie prokuratorem i sędzią.