Była, owszem, dobra jako zagrywka w okresie wyborczym, skoro jednak PiS osiągnął większość w Sejmie, wielu znaczących polityków partii uważa, że sukces ten był jednak sukcesem Jarosława Kaczyńskiego, i że to prezes PiS powinien stanąć na czele rządu. Pewne grono polityków - między innymi od dawna skonfliktowany z Szydło Joachim Brudziński - obawia się też wzrostu pozycji Beaty Szydło. Jest ona wiceprezesem PiS, ale tylko dzięki wskazaniu przez Kaczyńskiego. Jako premier z silnym mandatem mogłaby w oczywisty sposób swoją pozycję wzmocnić. Nie sądzę natomiast, by chodziło tu o spór między twardym a miękkim skrzydłem partii, raczej o osobiste ambicje polityków. A także o pokazanie Beacie Szydło, że choć zostanie premierem, stanie się to wyłącznie dzięki wsparciu Kaczyńskiego. Bo cała reszta kierownictwa partii zademonstrowała, że nie jest jej zwolennikiem. Pozycja premier Szydło zależy dziś całkowicie od Jarosława Kaczyńskiego.
Zobacz: Profesor Antoni Dudek: Temat Smoleńska na pewno powróci