– Nawet takie?
– Tak. Matka Roberta Biedronia broni go. Podkreśla, że to był trudny okres ze względu na jego ojca, o którym polityk zresztą otwarcie opowiadał. Mówi, że kocha syna i przy nim stoi. To nie jest sprawa posła Zbonikowskiego z PiS, który był oskarżony o przemoc wobec żony, którą zdradzał, a żona przeciwko niemu wystąpiła. W sprawie Biedronia jest też sprawa tego, kto to wyciągnął…
– Czyli?
– Nie chcę używać nazwiska, ale mówi się otwarcie o znanym prawniku, który nie jest z PO, ale jest dziś blisko tego środowiska i Koalicji Europejskiej. I to o nich świadczy jak najgorzej, a nie o Biedroniu. Okazało się, że dopóki był miłym gejem jeżdżącym na rowerze w Słupsku, to był głaskany. Kiedy zaczął zagrażać wynikowi Koalicji Europejskiej, to szuka się na niego haków. To kompletnie nie pasuje do wizerunku, który chcieli sobie budować. To może im zaszkodzić, a dla Biedronia może i dobrze, że to teraz wyszło?
– W jakim sensie?
– Informacja podana teraz rozbraja potencjalną bombę, która mogłaby być o wiele bardziej kłopotliwa przed wyborami parlamentarnymi albo gdyby starał się o bycie np. ministrem. Dopóki Biedroń ma wsparcie matki, to nie będzie dla niego kłopotliwe. Znam takie przypadki w polityce. Np. była sprawa posła, który bił żonę, później doszło do rozwodu. Ta żona nie chce o tym mówić, poukładała sobie życie i dopóki strona poszkodowana albo wspiera polityka, albo przynajmniej to przemilcza, to raczej mu to nie szkodzi.
– Wyborcy oddzielają prywatne od publicznego?
– Raczej tak. Polskie społeczeństwo jest deklaratywnie konserwatywne, ale jest też dość wyrozumiałe. Proszę zwrócić uwagę, jak szybko PiS przestał straszyć LGBT. To nagłe wycofanie wzięło się z badań, z których wynika, że elektorat PiS jest konserwatywny, ale ma kompletnie w nosie, kto z kim śpi. Nawet poseł Zbonikowski biega już do Radia Maryja i kto wie, czy jesienią znów nie będzie posłem. Do Petru też nie miano pretensji, że wyjechał z kochanką. Utopiło go to, że wyjechał sobie na wczasy w czasie protestu.