"Super Express": - Co pana skłoniło do zagłosowania przeciwko wotum zaufania dla rządu?
Andrzej Smirnow: - Już wcześniej miałem krytyczny stosunek do obecnej sytuacji, ale bezpośrednią przyczyną była afera taśmowa i nie tyle jej skutki, co reakcja Platformy na to. Głosowanie przeciwko oznaczało niemożliwość funkcjonowania w jednym klubie. Niestety, ten klub i tak był jednoosobowy. To premier Tusk, a nie posłowie, decyduje o wszystkim i możliwość wpływu ze strony parlamentu jest znikoma. Tak ta partia, zresztą nie tylko ta, funkcjonuje.
- Gdyby premier Tusk zareagował inaczej, np. wręczając dymisje ministrom Sienkiewiczowi i Sikorskiemu, to zagłosowałby pan inaczej?
- Premier, spotykając się z klubem, w ogóle nie wspominał o takich zamiarach, o dymisjach. Powiedział, że trzeba przetrwać i poczekać do końca wakacji. Po to, żeby rozwikłać tę aferę. Samo głosowanie też było dla klubu zaskakujące. Premier złożył bardzo krótką informację i wniosek o wotum zaufania. I miałem problem, bo nie byłem w stanie tego poprzeć.
- Jakie rozwiązanie byłoby dobre?
- Powinien się zmienić cały rząd, łącznie z premierem. W innym wypadku będzie trwanie w tej sytuacji, bez żadnej zmiany, co dla PO oznacza równię pochyłą i jest szkodliwe dla Polski. Owszem, spodziewałem się dwóch wspomnianych dymisji. W tej chwili uważam jednak, że do dymisji powinien podać się też premier Tusk. Widać po nim niestety zmęczenie, wypalenie tymi siedmioma latami u władzy.
- Wierzy pan w odejście Tuska?
- Mamy treści, które padają w rozmowie Marka Belki z ministrem Sienkiewiczem, ale mamy wiele innych rozmów. I co chwilę możemy być targani jakimiś sensacjami. I to jest nie do przyjęcia. Obecny rząd obciąża też samo to, że do afery w ogóle doszło. To oznacza słabość rządu i państwa. Skoro państwo tak administrowane nie działa, to administracja powinna się zmienić. Trzeba to przeciąć.
- Myśli pan o przejściu do innego ugrupowania?
- To wotum zaufania było głosowane dość szybko i na razie chciałbym pozostać posłem niezależnym. Chcę zobaczyć, jak to się rozwinie. Mam jednak nadzieję, że powstanie rozwiązanie alternatywne wobec PO. W związku z tym systemem partyjnym może to być tylko jakaś centroprawicowa koalicja ugrupowań wokół PiS.
- A wspominał pan o klubie, w którym decyduje jedna osoba...
- Wiem, tak to wygląda w tej chwili. Liczę jednak na to, że pojawi się tam wiele innych postaci, bo Polska nie sprowadza się do Tuska i Kaczyńskiego. I to raczej PiS przyciąga dziś jakieś osobowości z zewnątrz, a Platforma się ich pozbywała, poczynając od Macieja Płażyńskiego przez Jana Rokitę, Zytę Gilowską po Andrzeja Olechowskiego. Jest już choćby porozumienie Jarosława Gowina z PiS. Może to dopiero początek.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail
Czytaj: Prof. Antoni Dudek: Po aferze Rywina Miller też dostał wotum zaufania