"Super Express": - Co pan sądzi o wczorajszym sejmowym triku Donalda Tuska? To podkreślanie nielegalności podsłuchu, powtarzanie o domniemanej "grupie przestępczej"?
Prof. Antoni Dudek: - Tusk broni się w sposób przemyślany, bo ta sprawa ma dwa główne aspekty. To, co podsłuchano, a więc rzeczy dla rządu niezwykle niewygodne, oraz drugi aspekt - podsłuchy dokonane w sposób absolutnie nielegalny.
Dla premiera wygodniej jest mówić o drugiej sprawie, bo pierwsza uderza bezpośrednio w jego ministrów, a pośrednio również w niego samego. Na tej zasadzie można przywołać analogię do słynnej szklanki. Dla jednych jest ona w połowie pełna i to jest opozycja, która wskazuje na kompromitujący charakter wypowiedzi członków rządu i innych osób związanych z PO. Z kolei premier mówi o tym, że szklanka jest w połowie pusta, że to wszystko jest mało istotne, a ważne jest to, że podsłuch był nielegalny.
- Brzmi przekonująco?
- To ciekawe, na ile te dwie narracje, które zderzają się już drugi tydzień, przekonają większość Polaków. To od tego będzie zależała przyszłość polityczna Donalda Tuska, a nie od wczorajszego głosowania w Sejmie. Jego wynik był łatwy do przewidzenia, podobnie jak łatwy do przewidzenia jest wynik głosowania o wotum nieufności. Jeżeli się okaże, że większość Polaków przychyli się do interpretacji opozycji, to odbije się to na sondażach i wtedy PO znajdzie się w tarapatach, ponieważ ta partia przez 7 lat utrzymywała się z dość wysokim poparciem społecznym. Jeżeli w wyniku afery poparcie spadnie poniżej 20 proc., to prawdopodobnie zacznie pękać wewnątrz, tak jak to kiedyś dotknęło SLD. Analogie z Leszkiem Millerem i aferą Rywina są dość uderzające. Nawet wotum zaufania, o które wystąpił wówczas Leszek Miller i też mu go udzielono większością głosów. Tylko że 9 miesięcy później Miller przestał być premierem.
Zobacz: Śledczy nie zajmą się Jarosławem Kaczyńskim, tymczasem Polityka ujawnia od kogo pożyczył 200 tys.
- Czy Tusk nie popełnia tego samego błędu co SLD, licząc, że przez rok Polacy zapomną o aferze? Nie lepiej dla niego było wybrać wcześniejsze wybory?
- Z punktu widzenia premiera bezpieczniejsza jest zapowiedź głębokiej rekonstrukcji rządu. I myślę, że do tego zmierza. Wygląda na to, że kolejnych nagrań nie będzie. Wtedy sprawa sprowadza się do ministra Sienkiewicza i ministra Sikorskiego. Nie wykluczam, że Donald Tusk po wakacjach odwoła ich obu, mówiąc, że nie jest to efekt szantażu, podsłuchów, ale jego własnych przemyśleń. Czy Polacy to kupią? To raczej pytanie o ogólne zadowolenie z rządu, nie o efekty afery podsłuchowej. Bardzo ważna jest sytuacja gospodarcza. Jeżeli nie będzie załamania, to Tusk może wyjść z tej afery bardzo osłabiony, ale nie przegrany. Mocną stroną Tuska jest słabość opozycji, która nie potrafi współpracować.
- Czy premierowi uda się rozmyć sedno sprawy?
- Rząd i wspierająca go część mediów jest na dobrej drodze, by wmówić Polakom, że ważniejsze od tego, co wynika z tych podsłuchów, jest fakt, że dokonano ich nielegalnie. To nie jest jeszcze przesądzone, ale tak jak do minionego czwartku premier był w defensywie, tak od poniedziałku rząd przejął inicjatywę. Tuskowi sprzyja mundial, który zaraz wejdzie w najciekawszą fazę, a także wakacje, w czasie których miliony Polaków wyjadą na urlop, będą odpoczywać. Jednak nie sądzę, żeby dało się to łatwo zakrzyczeć. Opozycja dostała wagon amunicji. Jednak można mieć wagon amunicji, a niecelnie strzelać.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail