"Super Express": - Podczas gdy opozycja żyje reformą sądownictwa, w polskich rodzinach dyskusja toczy się wokół czegoś zupełnie innego - drastycznego wzrostu cen masła. Dlaczego akurat ten produkt zdrożał aż tak bardzo?
Andrzej Sadowski: - Problem nie dotyczy tylko Polski, tak po prostu działa Unia Europejska. To najlepszy i namacalny przykład, że Bruksela zniszczyła konkurencję w rolnictwie, wprowadzając reglamentację produkcji. Skoro jest większe zapotrzebowanie na przetwory mleczne, a masło do nich należy, a jednocześnie są wciąż limity produkcji masła, siłą rzeczy jego cena będzie wzrastać.
- A co zrobić, żeby odwrócić ten trend?
- Kilka lat temu, gdy bardzo szybko rosły ceny żywności w całej Unii Europejskiej, Bruksela łaskawie wyraziła zgodę na bezcłowy import kontyngentów żywności z innych miejsc na świecie. Bo najszczelniejsze mury w Unii Europejskiej chronią nie przed niekontrolowanym przepływem ludzi, ale przed przepływem towarów - są to mury celne i podatkowe. Aby ceny masła wróciły do normalnego poziomu, należy znów otworzyć granice Unii Europejskiej na import masła spoza Wspólnoty.
- No ale wówczas będzie protest rolników i producentów masła, w których taka zmiana mocno uderzy?
- Jakoś wcześniej, przed podwyżkami, producenci nie krzyczeli, a przecież zarabiali na produkcji. Zwiększenie podaży spowoduje , że ceny masła wrócą do normalnego poziomu. A spadną jedynie spekulacyjne zyski z tytułu braku konkurencji i ograniczenia produkcji na rynku.
- A jak wyjaśnić, że drożeje akurat masło, a nie inne produkty mleczne?
- Bo akurat spożycie masła wzrosło najbardziej, a producenci, którzy dyktują ceny, mogą je bezkarnie podwyższać z każdą kolejną dostawą. To efekt tego, że nie ma konkurencji na rynku. Jedynym lekarstwem jest jej pojawienie się.
Zobacz: Sławomir Jastrzębowski komentuje: Szanowny Panie. Pan się odtimmermansuje od Polski!
Przeczytaj też: Borys Budka komentuje: To cyrk Kaczyńskiego
Polecamy: Stanisław Piotrowicz ocenia: Prezydent nie zaskoczył