Super Express: Muzyka, której pan słuchał?
Andrzej Duda: Kiedyś Lady Pank, Maanam, Turbo, Perfect, Budka Suflera. Lubię zresztą do dziś. Choć nie zgadzaliśmy się politycznie, zawsze ceniłem Korę Jackowską jako twórcę. Jej śmierć bardzo przeżyłem. Poznałem ją zresztą osobiście, chodziłem z jej synem na religię. Pierwszy koncert na jakim byłem to Lombard, jeszcze w podstawówce.
- Z którymś z rodziców? Ja unieszczęśliwiłem swoim pierwszym koncertem tatę, który musiał ze mną wytrzymać.
- Nie, z koleżankami z klasy. Za to na pierwszy koncert córki poszedłem z nią.
- Na co?
- Avril Lavigne. Na szczęście takich tatusiów jak ja było więcej i nie wyglądałem dziwnie. Sam słuchałem raczej Dire Straits. Dziś lubię solowe płyty Marka Knopflera, w stylu folk. Miałem też okres absolutnej fascynacji Marillion, jeszcze z Fishem. Lubię wciąż Pink Floyd.
- Jest pan kibicem piłki nożnej?
- Dziś umiarkowanym, kiedyś większym.
- Wisła czy Cracovia?
- (śmiech) O nie, nie namówi mnie pan! Oba. Kibicuję krakowskim klubom. I martwią mnie ich dzisiejsze kłopoty.
- Pierwsze mecze reprezentacji?
- W Argentynie w 1978. Dramat po meczu z gospodarzami, kiedy Deyna nie strzelił karnego. Płakałem, był moim idolem. Jedno z najgorszych wspomnień z dzieciństwa!
- Wyścigi Pokoju pan oglądał?
- Oczywiście! I graliśmy kapslami. Rysowało się tysiące tras na chodnikach.
- Wypełniał pan kapsle woskiem czy plasteliną?
- Woskiem.
- To byśmy się nie dogadali, ja uznawałem tylko plastelinę.
- Młodsi ludzie, nawet politycy, nie będą wiedzieli o czym rozmawiamy!
- To o czymś, co się nie zmienia. Bił się pan?
- Trochę się biłem. Nie ma się czym chwalić… Byłem dość duży jak na swój wiek, radziłem sobie nieźle. Jak trzeba, potrafię przyłożyć. I nie chcę koloryzować, ale biłem się głównie w czyjejś obronie. Byłem raczej spokojny. Rodziców do szkoły nie wzywano.
Rozmawiał Mirosław Skowron
[Całość wywiadu z Andrzejem Dudą w papierowym wydaniu "Super Expressu"]