Para prezydencka: Andrzej Duda, Agata Duda

i

Autor: Screen You Tube

Odważne wyznanie Andrzeja Dudy: Żona nie była moją pierwszą dziewczyną

2018-12-24 5:54

Tylko w "Super Expressie" przedświąteczny wywiad z Andrzejem Dudą. Prezydent zdradził kilka szczegółów z przeszłości. Jak poznał przyszłą żonę, i czy była to jego pierwsza dziewczyna? Przeczytajcie sami!

- Pierwsze święta, które pan pamięta?

- Z bardzo wczesnych lat, u babci i u dziadków. Pamiętam też te spędzane przy ul. Tokarskiego w Krakowie. Mieszkaliśmy w jednym pokoju z łazienką, w hotelu asystenckim. Rodzice byli młodymi pracownikami AGH. Mieliśmy choinkę ze świeczkami, ale takimi zwykłymi, a nie elektrycznymi.

- Najdziwniejsze święta?

- W 1981 roku. Rodzice po ponad 10 latach oczekiwania dostali większe mieszkanie. Głęboki kryzys, bez mebli, prawie siedzieliśmy na podłodze, prowizorka. Do tego stan wojenny, transportery na ulicach, tankietki, nietypowa wigilia. Występowanie o zgodę na wyjazd do rodziny do innego województwa i brak zgody na wyjazd.

- Najlepszy prezent pod choinkę?

- Pamiętam raczej prezenty od św. Mikołaja, zostawiane na butach. I narty „Skrzaty”, takie dla dzieci.

- Moment, w którym zorientował się pan, że św. Mikołaj nie istnieje?

- Powiedzieli mi o tym rodzice.

- Skandal!

- Dlaczego!

- Tak brutalnie?! Ja zorientowałem się rozpoznając ciocię po butach.

- To pan miał traumę, a mi jej rodzice oszczędzili opowiadając, że to pamiątka po szczodrym biskupie!

- Okres buntu pan przechodził?

- Raczej nie.

- Ale tanie wino musiał pan pić.

- Jakby to powiedzieć… Robiłem to co większość.

- Z tego „robienia” zostały w pamięci jakieś marki?

- Nie bardzo. Później pierwsze mieszkanie z żoną mieliśmy jednak na Podgórzu i pod nami była spółdzielnia produkująca tanie wina. Pod kamienica siedziało wielu mężczyzn, którzy je spożywali. Najbardziej lubili „As pik”, „Byczą krew” i „Czar teściowej”.

- Żona była pierwszą pańską dziewczyną?

- Żona jest największą miłością mojego życia…

- Sprytna odpowiedź, ale pytałem czy pierwszą.

- Nie pierwszą. Miłości i dziewczyn miałem kilka, choć z żoną poznaliśmy się jeszcze w czasach liceum. Na imprezie. Ostatnie dni maja 1990 roku.

- Pierwsza randka?

- Wtedy, kiedy odprowadziłem ją z tej imprezy. Nie było wielkiej śmiałości w tym związku, było stopniowe poznawanie się, wyjścia do kina. W listopadzie byliśmy już razem.

- Na co podrywał pan dziewczyny, w tym późniejszą żonę?

- Jak to na co?! Na osobowość! Lepiej niech z nią pan porozmawia, niech ona zeznaje.

- Pierwsza kłótnia z żoną?

- Nie pamiętam. I ja i żona jesteśmy ludźmi, którzy nie chowają urazy i starają się zapomnieć. Nie uznajemy w naszym związku „cichych dni”. Od razu sobie wyjaśniamy. Może to recepta na udane małżeństwo? Dokładnie wiemy, o co mamy do siebie pretensje. To pomagało i w życiu i w polityce.

- A co nie pomagało?

- Narciarstwo.

- Jak to?

- Jestem wielkim fanem narciarstwa. I to było jedyne oszustwo matrymonialne, jakiego dopuściła się moja żona. Jako moja dziewczyna uczyła się jeździć, a jakże. Bywała ze mną w Bukowinie Tatrzańskiej. Ślub wzięliśmy w lutym. Zaproponowałem małżeński wyjazd na narty, a ona: nigdy więcej! I wyrzuciła narty do piwnicy (śmiech).

Rozmawiał Mirosław Skowron

[Całość wywiadu z Andrzejem Dudą w papierowym wydaniu "Super Expressu"]