Andriejew powtarza propagandowe wypowiedzi Kremla
Po wyjściu z ministerstwa na ambasadora czekali dziennikarze, którzy zarzucili go pytaniami. Jak wcześniej Andriejew powtarzał kłamliwe tezy powielane m.in. przez ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa oraz zaprzeczył doniesieniom o szpiegostwo. Według niego, osoby oskarżone prowadziły normalną działalność dyplomatyczną.
Zapytany o mordowanie cywilów przez rosyjskich żołnierzy, dyplomata wbrew faktom zaprzeczył, by takie zdarzenia miały miejsce. - Stosujemy broń wysoko precyzyjną i wyłącznie przeciwko celom militarnym - przekonywał.
Dodał, że Rosja ma prawo do "kroków odwetowych na zasadzie wzajemności". Jednak jedno słowo, które mu się wymknęło, może go sporo kosztować. Władimir Putin będzie wściekły?
Andriejew wypowiedział zakazane słowo
Jedno z pytań dziennikarzy dotyczyło oporu, który ukraińska armia stawia rosyjskiemu okupantowi. W tracie odpowiedzi Andriejew zaliczył wpadkę. - Siły ukraińskie są bardzo liczne. Dobrze przygotowały się do tej wojny przy pomocy państw zachodnich - mówił ambasador Rosji.
- Mówi pan o wojnie. Więc jest to wojna? - zapytał jeden z dziennikarzy, na co Andriejew szybko się poprawił. - To specjalna operacja wojskowa - sprecyzował.
Polecany artykuł:
Nawet 15 lat więzienia za słowo “wojna”
Na początku marca Duma Federacji Rosyjskiej uchwaliła ustawę: „ci obywatele RU, którzy będą nazywać wojskową operację specjalną na terytorium obcego państwa wojną, mogą zostać pozbawieni wolności do 15 lat”.
Władze określają inwazję na Ukrainę jako "operację wojskową" i blokują media, które używają określenia "wojna".