Rosjanie wykorzystują cywilów jako "żywe tarcze". Mordują też dzieci

Rosyjska agresja na Ukrainę trwa już 28 dni. Od prawie miesiąca Ukraina odpiera ataki rosyjskich wojsk. Rosjanie z każdym dniem dopuszczają się kolejnych bestialskich czynów, nie zważają na to, czy celują do żołnierzy czy do cywilów. Świat już nie ma wątpliwości, że Rosja dopuszcza się zbrodni wojennych. 

We wtorek rzeczniczka praw obywatelskich Ukrainy Ludmyła Denisowa poinformowała, że rosyjskie wojska w Trościańcu zamordowały kilka osób. Jak twierdzi, Rosjanie wykorzystują mieszkańców jako "żywe tarcze", na szeroką skalę plądrują sklepy i bankomaty.

Zastrzelono kobietę jeżdżącą rowerem

"W Trościańcu w obwodzie sumskim na północnym wschodzie Ukrainy rosyjscy najeźdźcy zastrzelili na ulicy kobietę, w ostatnich godzinach w mieście wybuchł duży pożar i trwają walki uliczne" - podała agencja Ukrinform, cytując szefa władz obwodowych Dmytro Żywyckiego.

To nie jedyne ofiary wśród ludności Ukrainy w ciągu ostatniej doby. Do cywilów strzelano także w obwodzie donieckim, gdzie zginął m.in. 14-latek.

Zabili ojca na jego oczach

Zza budynku wyszedł rosyjski wojskowy, podnieśliśmy ręce, powiedzieliśmy, że nie mamy broni, ale żołnierz zaczął strzelać do taty. Upadł. Potem żołnierz zaczął strzelać do mnie Kula nie trafiła w głowę - to relacja 14-letniego Jury z podkijowskiej Buczy. Ojciec nastolatka zginął na jego oczach. Chłopiec został ranny.

Jak przekazał szef władz obwodowych Pawło Kyryłenko, nie uwzględniając Mariupola i Wołnowachy (gdzie nie da się ustalić dokładnej liczby ofiar), od początku rosyjskiej inwazji w regionie zginęło 118 osób, a 483 odniosły obrażenia.

Zaś w całej Ukrainie, wskutek rosyjskiej agresji na Ukrainie zginęło dotąd 121 dzieci, a 167 zostało rannych - poinformowała w środę ukraińska prokuratura generalna.