Agnieszka Romaszewska-Guzy: Unia finansuje dyktatora z Białorusi

2010-12-17 3:10

Czy Bruksela powinna wspierać reżimową telewizję Łukaszenki? - pyta szefowa Biełsatu

"Super Express": - Zachód da się nabrać na zapewnienia Aleksandra Łukaszenki o demokratycznych wyborach na Białorusi?

Agnieszka Romaszewska-Guzy: - Bardzo chce się dać nabrać. Znamiennym i niepokojącym sygnałem jest fakt, że na kilka dni przed wyborami reżimowa telewizja nadała specjalny program promocyjny, robiony za pieniądze Unii Europejskiej "Okno na Europę". Widz białoruski, głosem doświadczonych propagandzistów rządu Łukaszenki, usłyszał, że jego kraj już prawie należy do UE, a relacje Bruksela - Mińsk nie mogą być lepsze. A za całe to telewizyjne dzieło zapłacił unijny podatnik. Takie dofinansowywanie łukaszenkowskiej telewizji przerosło moje najśmielsze oczekiwania. "Polityka normalizacji" z Białorusią może zejść na manowce.

Przeczytaj koniecznie: Romaszewska-Guzy: Podmiotowość Polski leży na Wschodzie

- "Okno na Europę" było wcześniej emitowane na antenie TV Biełsat...

- Do maja br. Robiliśmy go we współpracy z telewizjami z Ukrainy, Mołdawii i Rosji, każdy kraj miał swoją wersję, a radiowe wydania robiły niezależ-ne radiostacje. Rozumieliśmy, że to ma być naprawdę okno na wolny świat i promowanie wolnego słowa. Potem zaczęły się interwencje unijnych urzędników, by nie pokazywać w nim tyle opozycji białoruskiej (jako komentatorów, ekspertów). Koordynator projektu - niemiecka firma PR Media Consulta - poinformowała, że program na razie nie będzie kontynuowany. Ze zdumieniem zobaczyliśmy więc jego nagłe wskrzeszenie, tym razem w reżimowej telewizji. Przedstawiciel Komisji Europejskiej w Mińsku, pan Jean Eric Holtzapfel, był tak dumny z osiągnięcia, że zapomniał, iż nie tak dawno Unia obiecywała rozliczać Białoruś z postępów w kwestii praw człowieka i wolności mediów. Zostało to jasno napisane w "Decyzji" Rady UE z 25 października br. Jakoś nie przyszło mu do głowy, że w tym świetle nie bardzo wypada finansować łukaszenkowską tubę propagandową…

- Opozycja znów nie wystawiła wspólnego kandydata. Nikt na Białorusi nie rozumie, że pod jednym sztandarem byłoby łatwiej pokonać Łukaszenkę?

- Łukaszenka wyeliminował wszystkie normalne partie, ale podziały z początku lat 90. pozostały. Opozycjoniści nie nadążyli za zmianą rzeczywistości, a żeby odsunąć Łukaszenkę, muszą porzucić "niby-politykę" i działać wspólnie. A tak władza dopuściła ich do komisji wyborczych jedynie śladowo.

- Wybory zmienią coś w sytuacji Polaków na Białorusi?

- Obecny prezydent zadeklarował, że po 19 grudnia jakieś otwarcie jest możliwe, że będzie można zarejestrować inną organizację niż ta uznawana oficjalnie. Polskie władze powinny go z tych zapowiedzi próbować rozliczyć.

Patrz też: Tadeusz Płużański: Sowieci nas zmienią

- W ubiegłym tygodniu Łukaszenka triumfalnie powrócił ze spotkania z Miedwiediewem, mimo iż wcześniej Moskwa sprawiała wrażenie, że chce się go pozbyć...

- Jestem pod wrażeniem jego zdolności politycznych. Znakomicie rozegrał sprawę między Europą i Rosją. Tu się ukłonił, tam coś obiecał, każdemu coś dając. Inna sprawa, że Kreml nie może sobie pozwolić na stratę Białorusi na rzecz Zachodu. Musi akceptować Łukaszenkę, gdyż na razie nie ma go kim zastąpić. Najchętniej widziałby jakiś przewrót pałacowy, który doprowadziłby do władzy kogoś zaufanego, najlepiej ze struktur siłowych. Na nieszczęście Rosji Łukaszenka stosuje w tych strukturach ciągłą rotację. Nikt nie może osiągnąć w nich takiej pozycji, żeby zagrozić władzy prezydenta.

Agnieszka Romaszewska-Guzy

Szefowa TV Biełsat