Jesteśmy w Unii Europejskiej, która podobno jest naszym wspólnym wielkim sukcesem. To już nie "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego, ale inny świat - europejski, cywilizowany, lepszy.
A tu nagle strzał w tył głowy. Nie dosłowny, nie od Sowietów, ale od swoich - już po polskiej stronie. Celniczka poinformowała nas, że musimy przejść szczegółową kontrolę. Przyczyn nie podała, prócz takiej, że "wylosował nas komputer" (potem wersja była inna - że "stwierdzono nietypowe zachowanie podróż- nego (czyli moje)". Podczas uciążliwej kontroli znaleziono w końcu w mojej podróżnej torbie karton papierosów. Kontroler nie krył satysfakcji. Próbowałem się bronić, że palę papierosy. Bezskutecznie.
Przeczytaj koniecznie: Mirosław Sekuła promuje nazizm?
Z pokwitowania, które mi wręczono wynika, że dokonałem przemytu 8 paczek papierosów "Camel" na łączną kwotę 16,46 PLN! Do tego mandat - 132 PLN! Skąd w ogóle te papierosy? Kupiłem je już po przejściu białoruskiej odprawy, w sklepie z szyldem "Duty Free". Sprzedawca jakoś głupio się uśmiechał. Teraz już wiem dlaczego. Bo to żadne "Duty Free".
Złożyłem skargę na taki sposób traktowania. Też na nic, bo "wprowadziłem w błąd organ celny poprzez niezgłoszenie do kontroli celnej towarów, przez co naraziłem Skarb Państwa na uszczuplenie należności celnych i podatkowych".
A więc Skarb Państwa "uszczuplił" się przeze mnie o 16,46 PLN! Ale nie tylko nasz Skarb, cała Unia Europejska, bo przemytu dokonywałem na teren Wspólnoty.
Wypisywanie mandatu trwało dwie godziny. Akta sprawy liczą już 22 karty, a moim papierosom - "niewspólnotowym towarom, ujawnionym na obszarze celnym Wspólnoty" - muszą teraz "uregulować sytuację celną", czyli po prostu je sprzedadzą. Nie za 16,46 PLN, tylko za dużo więcej. I kto tu jest przestępcą? Ja czy moje państwo? O co w tym wszystkim chodzi?
Patrz też: Sprawa Czeczenii wróciła
Przypomniała mi się rocznica. 17 września 1939 r., kiedy Rosja dokonała zbrojnej agresji na Polskę. Broniącemu się narodowi wbiła zdradziecki nóż w plecy. Rocznica, która powinna być przynajmniej równoważna z 1 września. Bo gdyby nie Stalin, do wojny prawdopodobnie wówczas by nie doszło. Potem były wywózki Polaków w głąb ZSRR i Katyń. Ale Putin dalej wmawia światu, że jego kraj przystąpił do wojny 22 czerwca 1941 roku.
Wtedy, 71 lat temu Kuźnica Białostocka znalazła się w rękach Rosji. Na mocy IV rozbioru Polski - międzypaństwowego układu z Niemcami (dla ukrycia prawdziwych celów i osłabienia jego znaczenia nazywanego wciąż!!! paktem Ribbentrop-Mołotow). Sześć lat później Sowieci "wyzwolili" nas ponownie i tak zostało na prawie pół wieku. Ale dziś przecież nie ma już PRL-u. Jest wolna demokratyczna Polska, Unia Europejska... Właśnie, a może to nowy Związek Socjalistycznych Republik? Tyle że Europejskich? Unijne prawo połączone z sowieckim duchem. Eurokracja i homo sovieticus.
Tylko nie wiem, którego pierwiastka jest więcej. Chyba jednak tego drugiego. Bo jak traktować zatrzymanie przez polskie służby - na wniosek Rosji - Ahmeda Zakajewa, premiera na uchodźstwie walczącej o wolność Czeczenii. Europa już kilka lat temu oczyściła go z absurdalnych zarzutów - zarzutów Rosji - o terroryzm.
A Polska? Pójdźmy na całość - wydajmy go Moskwie, gdzie będzie torturowany i zamordowany (tzn. spadnie ze schodów albo dostanie zapalenia płuc, bo oficjalnie kara śmierci w Rosji nie jest wykonywana). Tak zniknęło wcześniej na Wschodzie wielu polskich patriotów.
Mówi się, że Polska to niemiecko-rosyjskie kondominium. A może po prostu kolonia putinowskiej Rosji, prawnego i moralnego spadkobiercy Sowietów, którzy parli do wojny i najechali na nas 17 września 1939 roku? Kardynał Adam Sapieha stwierdził kiedyś: "Niemcy nas zgubią, a Sowieci zmienią". Miał nosa - zmienili nas na długo. Oby nie na zawsze.