Jak informuje piątkowa "Rzeczpospolita", na zlecenie lubelskiej prokuratury eksperci z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie zbadali próbki ze zwłok handlarza. - Z opinii biegłych z zakresu DNA wynika, iż profil DNA wyizolowany z materiału biologicznego zabezpieczonego w toku sekcji zwłok Andrzeja I. przeprowadzonej 21 czerwca 2022 r. w Zakładzie Medycyny Sądowej w Tiranie, jest zgodny z profilem DNA wyizolowanym z materiału biologicznego (materiału porównawczego) pobranego od matki Andrzeja I. - przekazała "Rz" prokuratura. Według ustaleń dziennika materiałem biologicznym, który posłużył biegłym do badań, były wycinki z serca zmarłego (stan pozostałych próbek, między innymi z mózgu i wątroby, nie nadawał się do analizy). Rzecznik Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński dodał, że "z uzyskanej opinii wynika zatem, że mężczyzna zmarły 20 czerwca 2022 r. w Tiranie jest biologicznym synem kobiety, od której pobrano materiał porównawczy". W ocenie profesora Bronisława Młodziejowskiego, eksperta w zakresie biologii kryminalnej, "zlecający badanie mieli szczęście, że wycinek pobrany z serca nie uległ degradacji biologicznej wskutek długotrwałego przebywania poza organizmem".
Przypomnijmy: Andrzej Izdebski wiosną 2020 r., w szczycie pandemii COVID-19, podpisał z Ministerstwem Zdrowia błyskawiczną umowę na zakup 1241 respiratorów. Zrobiło się o nim głośno, gdy "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że jego firma nigdy nie zajmowała się obrotem sprzętem medycznym, cena sprzedanych przez niego respiratorów była zawyżona, on sam zaś znalazł się przed laty na czarnej liście ONZ za handel bronią w Afryce. Później okazało się, że mimo zainkasowania 154 mln zł zaliczki, Izdebski nie dostarczył na czas wszystkich zamówionych respiratorów, a te, które dotarły, nie miały wymaganych atestów. Podejrzane było również zniknięcie, a także okoliczności śmierci Izdebskiego, co sprawiło, że pojawiła się teoria, jakoby została ona sfingowana. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", w czasie śmierci - po tym, gdy w październiku 2021 r. wyjechał do Albanii i tam zaczął prowadzić interesy - jego personalia zniknęły z bazy poszukiwawczej Schengen i ze strony Interpolu. Według ustaleń dziennika, międzynarodowe ściganie Izdebskiego zablokowało ABW, a poszukiwania realnie wszczęto dopiero tydzień po jego śmierci.