Marcinkiewicz o Isabel w sądzie: Mówiła, że jestem zakłamanym politykiem, nieudacznikiem

2016-02-08 3:00

To była taktyka Kazimierza Marcinkiewicza (57 l.). Przekonywał, że to Izabel doprowadziła do upadku ich małżeństwa. "Do rozpadu więzi małżeńskiej doszło przez zmianę charakteru żony po ślubie. (.) Mówiła, że jestem zakłamanym politykiem, nieudacznikiem, że nie potrafię załatwić prostej sprawy z dziećmi" - tak były premier skarżył się przed sądem na żonę Izabel Olchowicz-Marcinkiewicz (35 l.). Rozwód ogłoszono, a Marcinkiewicz musi płacić alimenty.

"Super Express" dotarł do pozwu rozwodowego oraz do protokołu zeznań Marcinkiewicza w trakcie sprawy. Były premier przyznał, że związek początkowo był udany. Ale od pierwszych miesięcy po ślubie dostrzegał konfliktowy charakter żony. "Poznałem ją jako osobę bardzo aktywną, ambitną, zupełnie samodzielną, bardzo dobrze zarabiającą i lubiącą swoją pracę. Po ślubie w 2009 roku sporo rzeczy zaczęło się zmieniać. Pierwszą było to, że zaczęła ukrywać informacje o sobie. Przestała ze mną rozmawiać. Gdy wracałem wieczorami do domu, bardzo często wychodziła z koleżankami. Było to i w Londynie, i w Warszawie" - mówił Marcinkiewicz w trakcie rozprawy w sądzie.

Nie podobało mu się także to, że Izabel nie pracuje. "Po powrocie do Warszawy okazało się, że nie jest zainteresowana podjęciem pracy. Z powodu znacznych zobowiązań alimentacyjnych (Marcinkiewicz - red.) nie chciał, by jedyny dochód rodziny pochodził z jego pracy. Brak stałych obowiązków sprawiał, że pozwana popadała w melancholijne nastroje, domagała się, by mąż poświęcał czas tylko jej, nie zwracając uwagi na obowiązki zawodowe i rodzinne" - napisała prawniczka Marcinkiewicza w pozwie. Do tego Izabel miała się stać złośliwa i nieprzyjemna dla męża. "Większość problemów rozwiązywali e-mailowo, bo tylko w takiej formie powód mógł spokojnie porozumieć się z żoną" - to kolejne zdanie z pozwu. "Mówiła mi, że jestem zakłamanym politykiem, nieudacznikiem" - argumentował były premier w sądzie. Co na to Izabel? - To człowiek, który najlepiej dba o siebie. Poświęciłam wiele lat temu związkowi, zmieniłam swoje życie. Można powiedzieć, że wziął mandarynkę, wycisnął i wyrzucił. Czuję się oszukana i wykorzystana. Skrzywdził kiedyś swoją pierwszą żonę, a teraz drugą. Pewnie będzie to robił nadal - opowiadała nam.

Przypomnijmy, że ponad dwa tygodnie temu sąd ogłosił, że obie strony odpowiadają za rozpad małżeństwa. Marcinkiewicz ma zaś płacić alimenty.

ZOBACZ: Była Marcinkiewicza oddała pierścionek zręczynowy do lombardu!