Co prawda to nie mazurska dacza, gdzie Kiszczak w wakacje wylegiwał się i hasał z psem, ale też dobrze! Były szef MSW ma dla siebie oddzielny, około 20-metrowy pokój z telewizorem, duże łóżko i święty spokój. Jest z dala od zwykłych pacjentów, którym taki zaszczyt jak byłemu szefowi MSW nie przypadł w udziale.
"Super Express" spotkał Kiszczaka w sali, jak ten jadł drugie śniadanie: zupę mleczną, a później serek z chlebem, jajecznicę i popijał to wszystko herbatą. Nie chciał z nami rozmawiać. Pokiwał tylko palcem na znak, żeby dać mu spokój, po czym położył się do łóżka.
Nie był jednak sam. Czuwała przy nim jego żona Maria, która czule głaskała go po włosach i trzymała za rękę. - Mąż nie mówi, bo nie jest w stanie. Ja go rozumiem, a i to nie zawsze. Czesław jest niewinny. To, co zrobił dla Polski, było dobre. Inaczej weszliby do nas Rosjanie - rzuciła nam w szpitalu Maria Teresa Kiszczak.
Jej mąż przechodzi w szpitalu w Gdańsku trzydniowe badania. Trafił do niego 9 grudnia. Z samego rana został wyprowadzony ze swojego mieszkania na warszawskim Mokotowie przez policję i w jej asyście odwieziony karetką do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego.To efekt decyzji sądu apelacyjnego, który zdecydował o przymusowym doprowadzeniu Kiszczaka do szpitala i ponowne przebadanie. Od opinii biegłych zależy, czy zostanie on osądzony za zbrodnie stanu wojennego.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz też: Czesław Kiszczak ARESZTOWANY! Zobacz wszystkie ZBRODNIE komunistycznego generała!