"Super Express": - Po katastrofie w Smoleńsku polskie wojsko znalazło się w szczególnej sytuacji. Zginęli dowódcy wielu jej struktur, w tym szef sztabu. Jego następcą ma zostać gen. Mieczysław Cieniuch. Jak pan ocenia tę kandydaturę?
Gen. prof. Bolesław Balcerowicz: - Znam generała Cieniucha od ponad dwudziestu lat i przyznam, że nie bardzo nadaję się do obiektywnego opisania jego postaci. Chcę jednak podkreślić, że ta zmiana miała jak najbardziej naturalny charakter. Tragicznie zmarłego szefa sztabu generała Franciszka Gągora zmienia na stanowisku jego były zastępca. Nie ma więc tu pola do jakichś dociekań i domysłów.
Przeczytaj koniecznie: Gen. Sławomir Petelicki: Straciliśmy wiarygodność u sojuszników z NATO
- W kręgach byłych wojskowych pojawia się jednak opinia, że w armii i w MON rządzi "beton". Mówią, że po dwudziestu latach nadszedł czas mianować na stanowiska ludzi młodszych, którzy wyższe stopnie oficerskie zdobywali już po ukończeniu uczelni zachodnich.
- Ta opinia krąży nie tyle w kręgach byłych wojskowych, co kręgu w półtora do dwóch wojskowych. Trudno w ogóle podejmować dyskusję z ludźmi, którzy używają niewiele mówiących, ale efektownych określeń. Oczywiście nie jest tak, że te opinie są kompletnie nietrafione, ale są na pewno grubą przesadą. W obecnym Wojsku Polskim jest zarówno trochę konserwatyzmu, ale jest też trochę nie tyle rewolucjonistów, co ludzi nastawionych bardzo reformatorsko. Mamy normalną składankę, która nieobca jest wielu innym armiom na świecie. Unikałbym takich prostych, by nie podkreślić prostackich diagnoz i szafowania słowem beton. Przecież taki sposób dyskusji to jest taniocha deformująca obraz rzeczywistości, niedająca podstaw do żadnej dyskusji.
- Po tragedii w Smoleńsku pojawiały się jednak zarzuty, że po katastrofie samolotu CASA, w której zginęło wielu wojskowych, MON i wojsko nie wyciągnęły wniosków i nie stworzyły pewnych procedur. Choćby zabraniających podróżowania jednym samolotem przez tak wielu dowódców. Czy to też jest przesada?
- Opinia na temat zapisania i wprowadzenia w życie tego typu zasad jest o tyle przesadzona, że trudno znaleźć na świecie armie, które miałyby tak szczegółowo sformułowane przepisy. Podejrzewam, że byłby kłopot ze znalezieniem takiej armii w ogóle. Nie wykluczam, że taki zapis mógłby być czymś dobrym. Zwróćmy uwagę, że nigdzie nie jest jednak zapisane także to, że premier rządu nie może zabrać ze sobą na pokład więcej niż np. czterech ministrów. Choć też można powiedzieć, że po tragedii w Smoleńsku byłoby to uzasadnione. W tym przypadku nie zabrakło przepisów i procedur, ale raczej roztropności.
Gen. prof. Bolesław Balcerowicz
Były rektor Akademii Obrony Narodowej, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego