Zmarł Ryszard Bender - prawicowy polityk i wykładowca KUL

2016-02-24 16:18

Smutne wieści w środowy poranek nadeszły z Lublina. W wieku 84 lat zmarł bowiem Ryszard Bender, prawicowy polityk i wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (emerytowany profesor i dziekan Wydziału Nauk Humanistycznych). Śmierć profesora spotkała się z dużym smutkiem wśród publicystów.

Zmarły urodził się w 1932 roku w Łomży, jednak od czasu studiów na KUL rozpoczętych w 1950 roku pozostawał w stałym związku z tą uczelnią. Ukończył historię na tamtejszym Wydziale Nauk Humanistycznych (podjął również studia z filozofii, ale tych nie ukończył). W latach 1970–1975 pełnił funkcję prodziekana, a w latach 1981–1987 dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych KUL. W 1985 roku zdobył tytuł profesora. Do 2002 roku był kierownikiem I Katedry Historii Nowożytnej Instytutu Historii KUL. To tylko niektóre funkcje i stanowiska, które sprawował tam prof. Bender.

W latach PRL zaangażował się w politykę. Po raz pierwszy był posłem na ówczesny Sejm PRL w latach 1976-1980. Do 1989 roku pozostawał posłem bezpartyjnym. To m.in. dzięki niemu nasz hymn państwowy nie został skrócony do dwóch pierwszych zwrotek. Brał udział w obradach Okrągłego Stołu po stronie opozycyjnej. Po niepowodzeniu w wyborach 1989 roku stał się do 1991 roku wiceprezesem Chrześcijańsko-Demokratycznego Stronnictwa „Zjednoczenie”. W tym roku zdobył mandat senatora. W latach 1993 - 1994 był członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z nominacji prezydenta Lecha Wałęsy, gdzie był przez chwilę nawet przewodniczącym, ale ustąpił po oskarżeniach, że wykorzystuje stanowisko do egzotycznych podróży. Dwa razy, w latach 1998–1999 i 2002–2005 był radnym sejmiku województwa lubelskiego (zarazem też jego przewodniczącym). Politycznie związał się też z Ligą Polskich Rodzin. Od 2001 do 2005 roku był członkiem Trybunału Stanu. Próbował też swoich sił w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W 2004 r. bezskutecznie startował z Łodzi. W 2005 r. ponownie został senatorem. Wybory wygrał też w 2007, ale już startując z listy PiS. Tego sukcesu nie powtórzył już w 2011 roku.

Bender uważany był za kontrowersyjnego polityka. Głośna była sprawa z 1992 roku, gdy to Bender pozwany został przez Jerzego Urbana za określenie go mianem „Goebbelsa stanu wojennego”. W 2004 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie orzekł, że pozwany nie musi przepraszać powoda. Rok później Sąd Najwyższy oddalił kasację i stwierdził, że porównanie nie wyrządziło szkód powodowi. Ponadto w 2000 roku na antenie Radia Maryja Bender cytował wspomnienia więźnia Jerzego Stadnickiego: - Oświęcim nie był obozem zagłady, lecz obozem pracy. Żydzi, Cyganie i inni byli tam niszczeni ciężką pracą; zresztą nie zawsze ciężką i nie zawsze byli niszczeni, bo są relacje, iż w obozie posiłki bywały trzy razy dziennie, a chorzy dostawali delikatną zupę, mleko i biały chleb, a Żydzi często pełnili różne funkcje obozowe. Jegosłowami zajęła sie prokuratura, ale uznała ostatecznie, że profesor nie dopuścił się tzw. kłamstwa oświęcimskiego. Jak sam tłumaczył, jako historyk miał obowiązek podawać wszelkie źródła, zaś słowa nie wyrażały jego poglądów.

O chwalebnej postawie Bendera wspomniał Piotr Semka:

 

 

Również przedstawiciel Ruchu Narodowego wspomniał profesora:

 

 

Ponadto prywatną opinię wygłosił Jacek Nizinkiewicz:

 

 

Zobacz także: Druga partia teczek z szafy Kiszczaka! Osiecka chciała pójść za kratki zamiast Michnika!! RELACJA na ŻYWO na SE.pl

 

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki