- Mój syn jest niewinny i został wmanipulowany w tę sytuację. Prokuratura nie przedstawiła żadnych argumentów. Nie ma żadnych dowodów. Jest to areszt wydobywczy - komentuje postanowienie mecenas Marek Dubieniecki (62 l.), który jest też jednym z obrońców. Wczoraj jednak w krakowskim sądzie nie było ani jednego z obrońców Marcina Dubienieckiego. Jak mówi Dubieniecki senior, nie widzieli sensu, aby stawiać się na sali sądowej. Werdykt posiedzenia brzmiał jednoznacznie. Mąż Marty Kaczyńskiej nie wyjdzie z więzienia przynajmniej do 17 sierpnia. Za kratkami gdański mecenas spędził już blisko dziewięć miesięcy. Decyzją zastępcy prokuratora generalnego śledztwo w tej sprawie, które miało zakończyć się w czerwcu, zostało przedłużone do 22 sierpnia.
Marcin Dubieniecki schudł i ma problemy ze zdrowiem, jednak dla sądu nie jest to argument. - Analizując materiał, sąd doszedł do przekonania, że zachodzi prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych przestępstw, argumentem była też wysoka kara, jaka grozi podejrzanemu. Sąd zbadał również dokumentację medyczną i zapoznał się z opinią lekarzy i stwierdził, że podejrzany może być leczony i rehabilitowany w warunkach aresztu śledczego - powiedziała, tłumacząc uzasadnienie, Beata Górszczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie.
Zobacz także: Zimoch przed KOMISJĄ ETYKI