Rafał Ziemkiewicz

i

Autor: East News Rafał Ziemkiewicz

Ziemkiewicz: Goebbelsowska propaganda "GW"!

2015-06-15 11:40

Rafał Ziemkiewicz komentuje w "Super Expressie": Jakim cudem ktoś będący we własnym przekonaniu uosobieniem cnót i mądrości okazuje się gorszy niż tabloidy? Niemożliwe! Choć kiedy Agora próbowała nieudolnie wydawać tabloid, to jakoś nie było to czymś ohydnym. Oni od zawsze chcieli być lepsi, elitarni, a reszta tych chamów miała ich słuchać. I nawet bym nie protestował, że jakaś elita musi być. Powinna dawać wzorce, by inni chcieli ją naśladować. Ale nie banda prowadząca "Wyborczą"!

"Super Express": - "Gazeta Wyborcza" podjęła akcję walki ze złem, jakim są tabloidy. Jak pan to odebrał?

Rafał Ziemkiewicz: - Bez zdziwienia, bo takie poczucie wyższości jest wpisane i w tę gazetę, i całe to środowisko. Jakim cudem ktoś będący we własnym przekonaniu uosobieniem cnót i mądrości okazuje się gorszy niż tabloidy? Niemożliwe! Choć kiedy Agora próbowała nieudolnie wydawać tabloid, to jakoś nie było to czymś ohydnym. Oni od zawsze chcieli być lepsi, elitarni, a reszta tych chamów miała ich słuchać. I nawet bym nie protestował, że jakaś elita musi być. Powinna dawać wzorce, by inni chcieli ją naśladować. Ale nie banda prowadząca "Wyborczą"!

- Dlaczego?

- Oni dopuścili się w dziennikarstwie tylu niemoralnych zachowań, tylu bezczelnych kłamstw i manipulacji, że nie mogą być uważani za elitę w sensie właściwym.

- Ostre zarzuty, ale też wygrywał pan z nimi w sądzie. Nie każdemu się to udało.

- Pogardzie i poczuciu wyższości wobec Polaków ze strony środowiska "Wyborczej" poświęciłem całą książkę "Michnikowszczyzna". Podawałem tam masę konkretnych przykładów, analizując też przyczyny ich zachowań. I żadnego procesu mi nie wytoczyli. Nie znaleźli niczego! Nie oskarżyli mnie też za serię artykułów w "Rzeczpospolitej" o ich manipulacjach. Procesy miałem dwa, ale za co innego.

- Za co?

- Za słowa, że "Adam Michnik zrobił wszystko, żeby uchronić komunistów przed karą". Przyczepili się do tego, że słowa "zrobił wszystko" mogą oznaczać, że ukradł, zniszczył dokumenty itd. W drugim procesie za słowa, że "Adam Michnik terroryzuje ludzi pozwami sądowymi", jakobym rzekomo oskarżał go o terroryzm, taki klasyczny, z podkładaniem bomb itd. Oba pozwy idiotyczne.

- Idiotyczne. Zatem po co?

- Potrzebne właśnie do manipulacji. Gdyby złapali mnie na jakimś słówku i wygrali w sądzie, mogliby odtrąbić, że "Ziemkiewicz jest kłamcą", że Michnik z nim wygrał. Zatem cała ta książka i konkretne przykłady, za które nie mogli mnie podać do sądu, to nieprawda, bo to napisał "kłamca". Na szczęście sporo się zmieniło od czasów, w których Michnik dostawał w sądach takie wyroki, jakich oczekiwał.

- "Wyborcza" zarzuca wielu dziennikarzom jednostronne zaangażowanie polityczne. Sprawdziliśmy piątkowe wydanie "GW" z ostatniego dnia przed ciszą wyborczą. Jak pan myśli, na której stronie po raz pierwszy nie było jakiejś promocji Bronisława Komorowskiego albo ataku na Andrzeja Dudę?

- Hm... Może strona 8?

- Nie. Dopiero na 16.

- (śmiech) To nawet ja ich nie doceniłem. Ich zarzuty, że ktoś jest zaangażowany politycznie, są wyjątkową bezczelnością. Przecież sami nie ukrywają, że ta władza to jest ich władza, a opozycja jest zagrożeniem. Ciekawe jest to, że "Wyborcza" nie tyle wspiera konkretne siły, ile usiłuje robić własną politykę. Manipulują emocjami ludzi, używając metod i narzędzi goebbelsowskiej propagandy. Teraz manipulacje uwypukla Internet. Widziałem tekst z tytułem, że ojciec Andrzeja Dudy mówił coś brzydkiego o Władysławie Bartoszewskim. Z tekstu wynikało jednak, że mówił o nim zupełnie ktoś inny! Modelowa była manipulacja przy wizycie rosyjskiego patriarchy Cyryla. Tytuł: "PiS i Radio Maryja: patriarcha Cyryl to agent". Szukam w tekście, a tam mały akapit, że przed siedzibą episkopatu stał jakiś człowiek z dwoma tabliczkami "koncesja dla Radia Maryja" i "patriarcha Cyryl to agent".

- Od dawna obserwuje pan taką "szkołę dziennikarstwa" w wykonaniu "Wyborczej"?

- Oni to robią od samego początku. "Wyborcza" zawsze była przeciwko lustracji, albo jak mówili "grzebaniu się w ubeckim szambie" i archiwach UB. Kiedy było to przydatne, sięgnęła jednak po papiery przeciwko Stanowi Tymińskiemu, które okazały się nieprawdą. Papiery, które dostarczył jej zresztą czcigodny, udecki wiceszef MSW pan Kozłowski. W 1992 r. "Wyborcza" przeprowadziła akcję, która miała obalić rząd Olszewskiego.

- Obalony w tzw. nocy teczek.

- Jeszcze wcześniej. Wyciągnęli prywatny pomysł jednego senatora Mazurka z Solidarności. "Wyborcza" ogłosiła to jako rzekomo tajny projekt MSW. Świetnie wiedzieli, że to nieprawda. Zatrudnili cały chór autorytetów, wypuścili do korespondentów zagranicznych, by mieć co cytować, że Zachód nas poucza... Oni nawet oskarżyli Olszewskiego o próbę dokonania zamachu stanu! Takich przykładów posługiwania się kłamstwem i manipulacją do celów politycznych mogę podawać bez liku.

- Zwróciliśmy uwagę na to, że wrogami "Wyborczej" stają się niekiedy dość zaskakujące zjawiska bądź firmy.

- Tak, to jest pokłosie ich działalności biznesowej. W swoim czasie głównym wrogiem "Wyborczej" zaraz po PiS stał się portal Nasza Klasa. Agora próbowała stworzyć konkurencję i im się nie udało. Do pewnego czasu Nasza Klasa urosła jednak do rangi niesamowitego zagrożenia dla obywateli (śmiech). Żywiołem "Wyborczej" jest nagonka. Oni nie są medium w sensie zachodnim, które ma informować. Oni mają misję. Wtłaczają ludziom do głów, co jest dobre, a co złe, co jest piękne, a co brzydkie. Porównajmy, jak często żonglują przymiotnikami, pisząc o czymś, że jest "podłe", "nikczemne" lub "szlachetne".

- Pouczają nawet swoich. "Wyborcza" po wizycie w należącej do Agory stacji Tok FM kandydującego Grzegorza Brauna grzmiała: "niech redakcja Tok FM się zastanowi", "dziennikarzy zawiodło poczucie przyzwoitości" i "radio Tok FM poległo z błazeńskiej tolerancji".

- To jest mentalność całego tego środowiska nazywanego "salonem". Kiedy w siłę rósł Andrzej Lepper, wiceszef jednej z dwóch wiodących stacji radiowych poinformował, że jego radio nie będzie informować o Lepperze i faktach z nim związanych. Bo mu się ten typ nie podobał. Pomyślmy, jakie to jest horrendum! Wyobraźmy sobie dziennikarza w normalnym, zachodnim kraju, który mówi, że jakiś polityk może i ma 20 proc. poparcia, ale on jest niesłuszny i media nie powinny o nim informować. To jest totalitarna mentalność tego środowiska i mam nadzieję, że pikująca w dół sprzedaż stopniowo ich z tego leczy.

- Na pewno leczy? To, co robili przed wyborami, świadczy o tym, że choroba trwa, tyle że nie są w stanie nią zarażać.

- Trochę tak. To demonstracyjne poczucie wyższości odbiera jednak zdolność do racjonalnej oceny sytuacji. Są skłonni do popełniania tego samego błędu, który popełnił Komorowski. Jak może przegrać kandydat, z którym jest Andrzej Wajda i cały wianuszek gwiazd? No jaki Polak się temu oprze?! Tylko ciemny oszołom, a tacy i tak są na wymarciu. Teraz zaangażowanie "Wyborczej" po stronie władzy jest już jednak jakoś racjonalne. Wiedzą, że nowa władza może przeciąć te gigantyczne wpływy z reklam spółek Skarbu Państwa, instytucji państwowych. A może i części olbrzymich koncernów, które czuły, że warto wesprzeć akurat ten tytuł, by się podlizać rządzącym. To się może zmienić.

Zobacz: Roman Graczyk: "Wyborcza" nie ma prawa być sumieniem mediów