Niemałą sensację wzbudziła publikacja tygodnika "Do Rzeczy", który piórem Sławomira Cenckiewicza i Piotra Woyciechowskiego dowodzi, że prof. Witold Kieżun - żołnierz AK, powstaniec warszawski, więzień Gułagu i wybitny ekonomista - miał współpracować z SB. O dziwo, wywołało to głównie spory na samej prawicy, gdzie nagle trochę ostygł zapał lustracyjny, w którego miejsce pojawił się raczej szok. Prof. Kieżun był bowiem w ostatnim czasie bohaterem prawicy - żywym pomnikiem niezłomności i patriotyzmu. Oczywiście, informacja o jego współpracy w żaden sposób nie anuluje jego pięknej biografii. Prawica wpadła jednak we własną pułapkę. W końcu od lat oskarżenie o agenturalną przeszłość było dla niej niemal wykluczeniem ze wspólnoty narodowej, przypięciem łatki sowieckiego pachołka. Takiej osobie nie podaje się ręki i nie zauważa na ulicy. Istna moralna histeria. No i teraz nie do końca wiadomo, co począć z prof. Kieżunem. W przeciwieństwo do szeroko pojętych środowisk liberalnych nie jestem przeciwnikiem "dłubania w biografiach".
Przywykliśmy, że nasi bohaterowie są ze spiżu i bez skazy
Owszem, dłubmy! Ale nie tak, jak chciałaby tego prawica - dla podkreślenia moralnej degrengolady tej czy innej osoby, ale po to, żeby lepiej zrozumieć czasy, w których tym ludziom przyszło żyć. Prof. Kieżun został porwany przez wir wielkiej historii i przyszło mu zderzyć się z najgorszym, co niósł ze sobą XX w. - od niemieckiej okupacji po system komunistyczny w każdej z jego faz. Nawet jeśli wplątał się we współpracę z SB i czerpał z niej korzyści, nie mogę go za to potępiać. Sam nie wiem, jak ja zachowałbym się na jego miejscu. Dobrze jednak zrozumieć, co nim kierowało, by w pełni poznać dramaty XX w. - stulecia, z którego trudno było nie wyjść poturbowanym. Przywykliśmy, że nasi bohaterowie są ze spiżu i bez skazy. Patriota to wzór cnót, niemal świecki święty.
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Mieczysław Hryniewicz: Piłkarze bez ambicji
Takich ludzi na piedestałach chce stawiać nasza prawica. Problem polega jednak na tym, że takich ludzi nie ma. Są tylko mity. Prof. Kieżun całe szczęście nie jest mitem - jest żywym człowiekiem, w którym bohaterstwo miesza się ze słabościami. I tylko tacy bohaterowie mnie interesują. Tylko z takimi bohaterami można się bowiem identyfikować.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail