Stanisław Drozdowski

i

Autor: Mirosław Noworyta Stanisław Drozdowski

Zdaniem naczelnego: Wiosna 500 plus

2016-03-21 3:00

Pogoda jeszcze nas nie rozpieszcza. Ale przyszła wiosna i lada chwila dotrze do większości rodzin w Polsce wraz z programem 500 plus. Będzie cieplej, będzie lepiej. Odczuwalna zmiana. Dlaczego więc większość uczestników naszego sondażu (str. 3) nie wierzy, by program 500 plus potrwał dłużej niż rządy Prawa i Sprawiedliwości? Brak im wiary w sens takiego rozwiązania? Wątpię.

Rzecz raczej w rozsądku Polaków, którzy umieją liczyć, a także mają dobrą pamięć. Ich strach o tak ważny projekt, co wynika z sondażu, wiąże się z planami realizacji innych obietnic PiS. Przykładem emerytury. Powrót do dawnego, przedtuskowego, wieku emerytalnego (60 kobiety i 65 mężczyźni) - tak, ale... za cenę głodowych stawek, na poziomie rent socjalnych. Czyli wszyscy po równo, ale według najniższych dziś stawek. Nie tak sobie obietnicę wyborczą PiS wyobrażali rodacy. Ale być może hasło, by ci, co w życiu zawodowym zarabiali więcej, oszczędzali też więcej na lepszą emeryturę, ma sens. Ale wtedy warto by się zastanowić nad spełnieniem kolejnej obietnicy - podwyższenia progów podatkowych. Dziś w zasadzie już wiadomo (projekty zatrważająco szybko mogą zmienić się w ustawy), że progi podatkowe dla grup lepiej zarabiających nie wzrosną - skutek - będziemy w zasadzie płacić wyższe podatki. Szumnie zapowiadany projekt darmowych lekarstw dla emerytów przybrał wymiar karykaturalny, nieniosący w zasadzie realnej pomocy. Plotki o wzroście o kolejny procent podatku VAT, a miał spaść po karygodnym podniesieniu go przez PO, też nie budzi nadziei. Wzrastające koszty obsługi kont, co jest wynikiem podatku bankowego, to kolejny drobiazg nienastrajający optymistycznie. Przykłady można mnożyć.

Na program 500 plus muszą zarobić wszyscy Polacy. Żeby wpadło do jednej kieszeni, musi wypaść z innej. Stąd ich obawa, że długo to nie potrwa. A potrzebny jest rodzinom. Tylko musimy znać jego cenę. Idzie wiosna...

Zobacz także: Mateusz Zardzewiały: Po co ta mowa?