W końcu podobnego potworka logicznego popełnił też Grzegorz Schetyna. Szef PO pewnego razu postanowił wymyślić sobie chwytliwe hasło. Siedział, myślał, znów usiadł. I potem wypalił jakieś brednie o Majdanie w Warszawie. Naprawdę? To chyba zamiast opon będziecie na tym polskim Majdanie palić petrudolary.
Być może słyszeli Państwo ludową mądrość głoszącą, że przesada jest uczciwym sposobem na powiedzenie nieprawdy. Jeśli przyjmiemy te słowa za dobrą monetę, to jestem pełen podziwu dla wszystkich uczestników debaty publicznej, którzy w działaniach rządu PiS dopatrują się cech autorytaryzmu czy wręcz dyktatury. Idąc tym tropem, można bowiem uznać, że ci ludzie po prostu przestali w końcu łgać Polakom w żywe oczy.
Jednak jako urodzony pesymista widzę szklankę do połowy pustą i nie sądzę, żeby politycy mieli nagle stać się wzorem uczciwości. Pozwolę więc sobie na krótką powtórkę prawd podstawowych.
Stan wojenny został wprowadzony przez grupę przestępczą o charakterze zbrojnym (co potwierdził sąd w III RP), a nie przez demokratycznie wybrany rząd. Jego skutkami były ofiary śmiertelne i niezliczone represje opozycjonistów - a nie perspektywa oderwania od koryta. Z kolei główną przyczyną Majdanu (na którym też ginęli ludzie) była w gruncie rzeczy niechęć Ukraińców do dalszego robienia laski Rosjanom - że sparafrazuję ministra Sikorskiego. Wkładanie w te konteksty awantur KOD czy kontrawantur środowisk zbliżonych do PiS jest nieuprawnione i nieproporcjonalne.
Spierając się, formułujmy argumenty rozsądne, nie absurdalne. PiS zdążył już popełnić mnóstwo błędów. Ale społeczeństwo nie weźmie na poważnie prób ich wypunktowania, gdy stojąc w korku spowodowanym przez kolejny protest KOD, usłyszy z radia brednie o końcu demokracji.
Zobacz: Środa STRASZY stanem wojennym: Kaczyński będzie internował