W grypserze określenie "robić na wydrę" oznacza kraść bezczelnie, w biały dzień, przy świadkach, na chama, nie licząc się z nikim i niczym. "Robiący na wydrę" złodzieje mają nadzieję, że bezkarność zapewnią im szybkie nogi, paraliż i bezsilność okradanych oraz ich strach. Najbardziej zaufany człowiek Donalda Tuska, prawdziwa szara eminencja rządu przechowywana przez 7 lat w cieniu na etacie sekretarza stanu, Igor Ostachowicz zamienił właśnie stołek doradcy premiera (kilkanaście tysięcy miesięcznie) na stołek członka zarządu Orlenu za około 200 tysięcy miesięcznie! Ponieważ widzę, że do Państwa nie dotarło, więc powtórzę: Tusk odszedł z rządu, a dla swojego wiernego sługi załatwił posadę za około 200 tysięcy złotych miesięcznie.
Zobacz też: Opinie Super Expressu. Janusz Głowacki: Przystojniejsi od Brazylijczyków
Za rok po wyborach tych posad może przecież nie być, jeśli Platformie powinie się noga
Zapytają Państwo, czy ten Ostachowicz, żeby dostać taką milionerską posadkę, musiał wziąć udział w jakimś konkursie, wysłać życiorys, pokazać koncepcję pracy i rywalizować z innymi 46-latkami równie pazernymi na pieniądze? Nie musiał. Dostał tłustą kość za wierność i poddaństwo. Za rok po wyborach tych posad może przecież nie być, jeśli Platformie powinie się noga. Więc nachapać trzeba się teraz. I to nachapać bezczelnie i bezwstydnie, "na wydrę" właśnie. Cały ten nieprawdopodobny skandal z Ostachowiczem jest już szeroko komentowany przez publicystów i polityków. Nikt nie zostawia suchej nitki na posunięciach Platformy. Polityka rozumiana jako służenie społeczeństwu w wykonaniu tej ekipy właśnie definitywnie zdechła. Została naga rosnąca w gardle prawda: oni się muszą nachapać.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail