Zdaniem naczelnego. Sławomir Jastrzębowski: Kundelki, najmimordy oraz zwykłe kreatury

2014-09-27 4:00

Sprawa była dla wszystkich jasna, prosta i oczywista. Fakt, że były doradca Tuska, niejaki Igor Ostachowicz (lat 46) został kilka dni temu wsadzony wyłącznie dzięki politycznym koneksjom na stołek za 200 tysięcy złotych miesięcznie, był nieprawdopodobnym skandalem.

Sprawa była dla wszystkich jasna, prosta i oczywista. Fakt, że były doradca Tuska, niejaki Igor Ostachowicz (lat 46) został kilka dni temu wsadzony wyłącznie dzięki politycznym koneksjom na stołek za 200 tysięcy złotych miesięcznie, był nieprawdopodobnym skandalem. Wściekła opinia publiczna dosłownie zawyła, i zawyła groźnie. Gniew ludu słychać było w zasadzie na wszystkich portalach, w gazetach i stacjach telewizyjnych. Tego prawdziwego gniewu prawdziwi decydenci po prostu się przestraszyli.

Oficjalnie on sam zrezygnował z intratnego stanowiska

Bo przecież za rok będą wybory, a Platforma walczy o to, by po raz trzeci rządzić tym krajem. A jak tu wygrywać wybory, gdy opozycja skutecznie przypominać będzie zmodyfikowane hasło PO "By żyło się lepiej Ostachowiczom i innym naszym kumplom"? Więc wystraszono się gniewu ludu, choć bardziej wystraszono się przerżnięcia wyborów i postanowiono poświęcić Ostachowicza. Oficjalnie on sam zrezygnował z intratnego stanowiska. Może i ktoś w tę wersję uwierzy, choć osobiście nie znam takich tępaków. Ostachowicz szkody Platformie poczynił więc sobą nieodwracalne, ale dymisją je minimalizuje. Swoją drogą ten rzekomo znakomity ekspert od PR we własnej sprawie pokazał, że żadnym ekspertem nie jest, bo jeśli chciał mieć to stanowisko, to powinien dać sobie kilka miesięcy na awanse wewnątrz firmy, a nie od razu, bez krzty cierpliwości rzucać się na gigantyczną pensję członka zarządu.

Zobacz też: Zdaniem naczelnego. Sławomir Jastrzębowski: Robić na wydrę nowa strategia Platformy Obywatelskiej

Bronili, bo może sami doją Skarb Państwa

To już wiemy, a teraz zajmijmy się tytułowymi "kundelkami, najmimordami i zwykłymi kreaturami". Otóż wśród naszych krajowych dziennikarzy przy okazji tej sprawy ujawnili się przedstawiciele owej wcale licznej grupki. Nie znając jeszcze ostatecznego rozstrzygnięcia, czyli ścięcia Ostachowicza, dzień wcześniej zajadle, wbrew logice i przyzwoitości bronili tej kandydatury i tej pensji. Bronili, bo może sami doją Skarb Państwa, może należą do Grupy Dzielącej Kasę przez duże K, a może po prostu mają naturę kundli? Może. Wśród wybitnych obrońców Ostachowicza najgłośniej i chyba najgłupiej wrzeszczał tak zwany pluszak premiera, znany z telewizji blondynek dziennikarstwa polskiego. Na swoim portalu zalatującym parówkami został jednak przez komentujących z imienia i nazwiska ludzi totalnie wyśmiany, wyszydzony i wbity w ziemię za obronę owego łajdactwa. Ciekawe, czemu maskotka Tuska całym swoim serduszkiem broniła skompromitowanej sprawy. For money?

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail