Byłoby fantastycznie, gdyby ich wiara przybrała realny wymiar sukcesu, bo potrzebny jest Polsce i Polakom przynajmniej miesiąc zgody narodowej,
skupienia na celu, który nie dzieli. To mogą dać nam piłkarze, którzy przynajmniej na te parę tygodni przejęli rząd dusz w Polsce. Dlaczego tak chętnie i łatwo im na to pozwalamy? Bo nasze zdrowe emocje zawieszone są pomiędzy Wojciechem Szczęsnym, Łukaszem Fabiańskim, Michałem Pazdanem a Robertem Lewandowskim czy Arkadiuszem Milikiem. Zapominamy dzięki nim, że jeszcze do niedawna nastroje Polaków niszczyło rozpięcie między PiS a PO, Nowoczesną czy KOD. I to pierwszy, choć być może krótkotrwały sukces Adama Nawałki. A tamte złe emocje mogą wrócić lada dzień.
Po drugie, w teamie Nawałki znaleźli się ludzie, których postawa sportowa i życiowa jest światowym wzorcem drogi do sukcesu. Lewandowski, Grzegorz Krychowiak, Jakub Błaszczykowski to ludzie, którzy od zera zbudowali swój piłkarski mit. Prawda, że Bozia obdarzyła ich talentem, ale praca, którą wykonali, a także logistyka ich sukcesu budzi szacunek i zazdrość nie tylko sportowców. I po trzecie – ważny jest sympatyczny rys celebrycki piłkarskich bohaterów. Potrafią mówić, uśmiechać się do kamery, rozsądnie dyskutować z poglądem, z którym się nie zgadzają. Tym też zdobywają szacunek i serca. Ale przede potrafią grać, jak dawno żadna polska reprezentacja piłkarska. Oby skutecznie i jak najdłużej na Euro 2016.
Zobacz także: Tomasz Walczak: Pisizm z ludzką twarzą