Zbigniew Janas

i

Autor: MARIUSZ GACZYŃSKI

Zbigniew Janas, były opozycjonista: Lech Wałęsa był wtedy osamotniony

2016-02-22 20:26

W rozmowie z "Super Expressem" były opozycjonista Zbigniew janas o sprawie Wałęsy.

"Super Express": - Wczoraj IPN upublicznił zawartość dokumentów dotyczących współpracy Lecha Wałęsy z SB, które odnaleziono w domu gen. Kiszczaka. Jest tam zobowiązanie do współpracy, instrukcje dla TW Bolka i pokwitowania odbioru pieniędzy za współpracę. Teraz, kiedy to zobaczyliśmy, jak pan te dokumenty ocenia?

Zbigniew Janas: - Wielu z nas nie jest tym zaskoczonych. Przecież wiedzieliśmy o tym od dawna. Tak jak zresztą wspomniał Zbyszek Bujak - mieliśmy takie informacje jeszcze przed sierpniem 1980 roku. Oczywiście, nie znaliśmy tych szczegółów, które teraz są publikowane. Chciałbym jednak wiedzieć, które z tych materiałów są prawdziwe. Które są z podsłuchów. To w ogóle ciekawe, czy gdzieś są materiały opracowywane na podstawie podsłuchanych rozmów, bo przecież - co prawda później - ale podsłuchiwano nas wszystkich.

- Co pan ma na myśli, mówiąc o podsłuchach?

- Chodzi o to, czy to nie były przypadkiem materiały, które powstawały nie w wyniku donosów, ale były przez pracowników SB spisywane z podsłuchów. Nigdy się z tym nie spotkałem w Polsce, ale tak było w innych krajach bloku wschodniego. Przecież w latach 70. opozycjonistów nie było aż tak znowu dużo, ale techniki do tego mieli. I nie stosowali tego wobec nikogo innego, ale wobec garstki, która się wtedy sprzeciwiała.

- Wziąwszy pod uwagę, że w dokumentach są pokwitowania wypłat dla Lecha Wałęsy jako TW Bolka, to raczej mieliśmy do czynienia z bezpośrednią interakcją Wałęsy z SB.

- To, że była w przypadku Lecha, jest sprawą oczywistą, bo sam o tym mówił i myśmy to wiedzieli. Zresztą nie był jedynym człowiekiem, o którym mieliśmy taką wiedzę. Tak było np. z Michałem Bonim, o którym, że coś podpisał, wiedzieliśmy. Nie znaczyło to, że baliśmy się z nim spotykać. Bardziej bowiem liczył się dla nas człowiek, który z takich sytuacji się podnosił. Najpierw chcieli się od SB uwolnić, podpisując jakieś papiery, po czym pokazywali bezpiece odpowiedni palec. Takich sytuacji znam wiele.

- Z Wałęsą to się chyba nie udało. Przez lata kluczył w tej sprawie - raz mówił, że coś podpisał, innym razem, że nie. Nigdy tak naprawdę otwarcie się do tego nie przyznał. Czy to nie był błąd z jego strony? Teraz, kiedy te papiery wypływają, nie bardzo ma jak się już bronić.

- Może i mógł. Ale jak to Wałęsa - lekceważąco podchodził do tej sprawy. Być może, żeby móc normalnie funkcjonować, żeby się od niego odczepili, coś SB puszczał. A z drugiej strony myślał coś innego. To przecież cały Wałęsa, który prowadził gry wewnątrz Solidarności i często był w tych grach bardzo skuteczny, przez co wielu ludzi go nie znosiło.

- Pan wierzy, że jakąś grę z SB prowadził? To jedna z jego wersji.

- Ależ oczywiście. Proszę pamiętać, że wtedy grę z systemem prowadziły miliony ludzi. Każdy kto w tym systemie funkcjonował, w jakiś sposób prowadził grę z władzą, z bezpieką.

- Zna pan te czasy lepiej ode mnie - czy prowadzenie tej gry zakładało branie pieniędzy od SB?

- Ta gra była różna. Zresztą, z tego co wiem, to tam nigdzie nie ma podpisu "Lech Wałęsa". Inna sprawa, że nie wiem, czy to są oryginały. Sam w tamtych czasach podrabiałem podpisy, kiedy ukrywałem się w stanie wojennym. Zresztą byli ludzie - mówiono mi to w Wytwórni Papierów Wartościowych - którzy potrafili wszystko sfałszować. Trzeba też zweryfikować to, o czym mówiłem na początku - czy coś wzięto do tych dokumentów z podsłuchów, czy rzeczywiście Wałęsa za dużo mówił. Tym bardziej że musimy zdawać sobie sprawę z jednej rzeczy.

- Jakiej?

- Wspomniałem, że ludzi, którymi zajmowała się SB, było naprawdę mało i cała machina państwowego terroru była przeciwko nim skierowana. Co ten robotnik miał wtedy zrobić? Kiedy my wchodziliśmy do opozycji w 1978 roku, naprawdę trudno było znaleźć ludzi podobnie jak my myślących. Nikt za nami nie stał. Wszyscy byliśmy ze środowisk robotniczych i nie znaliśmy ludzi takich, jak niezależni dziennikarze. Kiedy dołączyliśmy do KOR, było nam łatwiej. Wtedy już nie mogliśmy zginąć bez śladu. A taki człowiek jak Wałęsa na początku lat 70. było po prostu w tym wszystkim osamotniony.

Zobacz: Zobacz teczkę TW Bolek! Dokumenty pogrążą Lecha Wałęsę?! PIERWSZE ZDJĘCIA!

Nasi Partnerzy polecają